Marciniak nie chce miękkich karnych
Sobotni mecz Korony Kielce z Górnikiem Zabrze zakończył się wynikiem 1:1. Było to spotkanie historyczne z tego względu, że po raz pierwszy przetestowana została technologia umożliwiająca widzom obejrzenie niektórych zdarzeń z perspektywy arbitra, czyli tak zwanej Ref Cam. Po końcowym gwizdku sporo mówiło się o tej nowince, ale i o słowach Szymona Marciniaka dla Canal+Sport.
— Przyzwyczailiśmy piłkarzy do tego, żeby w środku pola walczyli jak Wikingowie – czysto, ale bardzo mocno. Natomiast w polu karnym to co dotknięcie, m.in. dzięki komentatorom i ekspertom, którzy przyzwyczaili, że co dotknięcie to rzut karny, będziemy mieć karne takie jak dzisiaj – czyli z PlayStation. Ale takie są oczekiwania. Slow motion pokazuje co pokazuje i niestety potem wszyscy pokazują tylko jakieś jedno dotknięcie przeciwnika i zawodnicy się kładą. Największy dzisiaj zawodnik – Kostas Sotiriou – po dotknięciu w nogę leży półtorej minuty w polu karnym… Jeżeli chcemy taki futbol, to okej – mówił arbiter.
Podczas programu Kanału Sportowego Szymon Marciniak szerzej przedstawił swoją perspektywę na ten temat.
— Po tym krótkim wywiadzie otrzymał chyba z siedem czy osiem SMS-ów od byłych, naprawdę liczących się obrońców. Powiedzieli, że podpisują się obiema rękami, bo wczoraj ten mecz był bardzo fajny, dobrze się go sędziowało, zawodnicy grali w piłkę i walczyli. Ale proszę zauważyć, że gdy wchodzimy w ten prostokąt, w pole karne, to ja nie wiem co się dzieje.
— Lekkie dotknięcie, piłkarze padają od razu jak muchy. My wszyscy jesteśmy temu winni – sędziowie, eksperci, komentatorzy. Widzimy jakieś dotknięcie w pole karne i skupiamy się tylko na tym. Przyzwyczailiśmy piłkarzy, że wtedy sprawdzamy dłużej. Oni wiedzą jak mają leżeć: bardzo często leżą, umierają, a patrzą gdzieś oczami co robi sędzia. Niestety slow-motion jest taka kamerą, która pokazuje każdy niuans, nawet taki którego na żywo w ogóle nie czuć – mówił Szymon Marciniak
— Niedawno była sytuacja w meczu Arka – Cracovia, gdzie zawodnik był delikatnie pociągany, sam tego nawet nie czuł, a w super slow-motion wydawało się, jakby to był żagiel. I to są rzeczy, nad którymi musimy wspólnie pracować, bo razem tworzymy ten projekt pod tytułem Ekstraklasa. Na dowód tego byliśmy we wrześniu na zgrupowaniu UEFA i pierwszy raz nie zostali zaproszeni w ogóle arbitrzy VAR. To było zgrupowanie tylko dla sędziów głównych. Punktem programu było to, byśmy nie dyktowali jakichś miękkich rzutów karnych.