W Legii tylko Iordanescu chciał Hagiego?
Ianis Hagi pozostawał wolnym agentem aż do września, po tym jak wraz z końcem czerwca wygasł jego kontrakt z Rangersami. 26-letni reprezentant Rumunii był postrzegany jako wielka okazja rynkowa – wciąż jest bowiem zawodnikiem młodym, a przy okazji doświadczonym, wszechstronnym i zweryfikowanym. W związku z tym nie było nic dziwnego w tym, że interesowała się nim Legia Warszawa: szczególnie, że trenerem Wojskowych został Edward Iordanescu, który współpracował z Hagim w kadrze narodowej.
Jak wyjawił jednak po czasie Michał Żewłakow – transfer nie mógł dojść do skutku w związku z wygórowanymi wymaganiami finansowymi zawodnika. Zdaniem dyrektora sportowego legionistów zbyt dużym ryzykiem było spełnianie żądań ekonomicznych Hagiego – szczególnie pod koniec okna, gdy przez trzy miesiące był już poza treningiem z zespołem.
Teraz sam Hagi w rozmowie z rumuńskimi mediami potwierdził zainteresowanie Legii Warszawa i przedstawił swoją perspektywę. — Tak jak podkreślałem od początku – moim celem było pozostać za granicą. Chciał mnie Edi Iordanescu w Legii? Tak, ale najważniejsze było dla mnie, żeby chcieli mnie wszyscy w klubie, a nie tylko jedna osoba. Dlatego czekałem do końca i nie chciałem się spieszyć. Takie jest życie piłkarza – trzeba podejmować trudne decyzje. Straciłem wrześniowe powołanie do kadry i ważne mecze. Wiedziałem, że to bardzo istotna decyzja. Uważam, że podjąłem właściwą – zostałem zawodnikiem klubu, który chciał mnie w pełni, od pierwszego do ostatniego człowieka – mówił zawodnik, cytowany przez serwis Legia.net.
Ostatecznie 26-latek trafił do tureckiego Alanyasporu, z którym podpisał dwuletni kontrakt. Zagrał w tej ekipie dotychczas w czterech meczach, w których strzelił jednego gola i zanotował jedną asystę.