Nowa Zelandia już pół roku temu zapewniła sobie awans na mundial w USA, Kanadzie i Meksyku. Dla “All Whites” będzie to trzeci w historii występ na mistrzostwach świata. Debiut Nowozelandczycy zaliczyli w Hiszpanii w 1982 roku, przegrywając w grupie 2:5 ze Szkocją, 0:3 z ZSRR i 0:4 z Brazylią. W RPA w 2010 roku turniej zakończyła z bilansem trzech remisów (1:1 ze Słowacją, 1:1 z Włochami i 0:0 z Paragwajem). Już w czwartek Nowa Zelandia zmierzy się w Chorzowie w towarzyskim meczu z Polską.
Czy Biało-Czerwoni mają się czego obawiać?
Nie oszukujmy się, Nowa Zelandia to piłkarski kopciuszek. Wystarczy spojrzeć na ranking FIFA, gdzie zajmuje dopiero 83. miejsce, a wyprzedają ją takie egzotyczne kraje jak: Uganda, Gabon, Gwinea czy Oman. Dla porównania: Polska jest 36.. Problemem nowozelandzkiej piłki jest słabość ich własnej ligi, skoro najlepsze zespoły rywalizują w rozgrywkach australijskich jak: Wellington Phoenix i Auckland FC.
Ale wróćmy do reprezentacji. Gdyby poprosić niedzielnego kibica w Polsce o wymienienie kilku zawodników z Nowej Zelandii, to pewnie zapadłaby niezręczna cisza. Starsi fani mogą kojarzyć Ryana Nelsena. Urodzony w 1977 roku stoper rozegrał blisko 200 spotkań w Premier League, reprezentując takie kluby jak: Blackburn i QPR. Zanotował też epizod w Tottenhamie Harry’ego Redknappa, gdzie grali też m.in. Brad Friedel, Ledley King, Kyle Walker, Gareth Bale, Luka Modrić, Rafael van der Vaart czy Jermain Defoe.
Zdecydowanie większą sławę zyskał jednak Chris Wood, którego – zachowując wszelkie proporcje – możemy określić “Robertem Lewandowskiego Nowej Zelandii”. To największa piłkarska gwiazda w tym przepięknym wyspiarskim państwie. A właściwie to jedyna.

Chris Wood od lat podbija Anglię
W historii Premier League Polacy zdobyli łącznie zaledwie 27 bramek:
- Jan Bednarek – 9 goli
- Matty Cash – 8
- Mateusz Klich – 5
- Jakub Kiwior – 3
- Marcin Wasilewski – 1
- Robert Warzycha – 1
A Chris Wood tylko w zeszłym sezonie Premier League strzelił 20 goli i został piątym strzelcem rozgrywek.

Przez wiele lat Wood jako napastnik takich klubów jak: West Bromwich Albion, Brighton, Bristol City, Millwall, Leicester, Ipswich, Leeds, FC Burnley czy Newcastle, tułał się między Championship a Premier League. Dopiero niedawno stał się napastnikiem gwarantującym gole, gdy zaczął reprezentować Nottingham Forest, gdzie zdobył 37 bramek w 81 meczach elity angielskiej.
– W karierze trzydziestokilkuletniego napastnika jest coś romantycznego. Napastnicy zazwyczaj osiągają szczyt formy nieco później niż gracze innych pozycji, które wymagają większej sprawności fizycznej, a strzelanie goli wymaga mądrości (która przychodzi z wiekiem), ale szczytowy wiek dla napastników to 27 lat. Wood jest typem późnego rozkwitu, ponieważ podczas pobytu w West Bromwich Albion, pierwszym angielskim klubie Nowozelandczyka, był pięciokrotnie wypożyczany – pisał o nim “The Athletic”,
Jakim typem napastnika jest Wood?
Wood, który w grudniu skończy 34 lata, stał się żywą legendą reprezentacji Nowej Zelandii. Nie dość, że pamięta mundial z 2010 roku (zakończony trzema remisami grupowymi), to w dodatku zdobył dla niej 45 bramek, reprezentując kraj 86 razy. Nie ma drugiego Nowozelandczyka, który miałby podobne liczby.

Wood to typowa klasyczna “9”. Jego tzw. heatmapy (obszary boiska po których się porusza) jasno pokazują, że najlepiej czuje się w centralnej części boiska w polu karnym, lub tuż przed nim. Rzadko kiedy biega w bocznych sektorach. Najcześciej mierzący 191 cm napastnik chce być centralnym punktem odniesienia dla skrzydłowych czy ofensywnych pomocników. W dodatku świetnie czuje linię spalonego, rzadko daje się złapać obrońcom na pułapki ofsajdowe.
– Muszę być w dobrej formie, żeby przywrócić rolę środkowego napastnika do łask. Inaczej stracę pracę – śmiał się kiedyś Wood w rozmowie z Garrym Nevillem ze Sky Sports.
Nowa Zelandia podejmie Polskę już o godz. 20:45 w czwartek.