Górnik Zabrze zaufał Gasparikowi. Teraz widać efekty
Trójkolorowi po jedenastu kolejkach nowego sezonu zajmują pozycję lidera. Michal Gasparik błyskawicznie wdrożył nowe pomysły w zespole i jego rękę widać gołym okiem. Łukasz Olkowicz podczas Mocy Futbolu opowiedział o kulisach zakontraktowania słowackiego szkoleniowca.
— Górnik podchodzi spokojnie do potencjalnych europejskich pucharów. Jest tam pokora, choć generalnie będzie się to nakręcać – widzieliśmy jak reagował stadion podczas meczu z Legią. Trener Gasparik tonuje nastroje. I to jest trener, który już wcześniej był przymierzany do Górnika. To było po zwolnieniu Jana Urbana, gdy był tam całkowity bałagan i chaos – całe szczęście, że wtedy nie trafił do Górnika, bo by spalił swoją próbę, tak jak spalił Bartosch Gaul – mówił dziennikarz.
— Kluczowe były tajne spotkania Łukasza Milika, które zaczynały się już wiosną pod Trnawą. Zapytałem Michała Siarę czym Gasparik ich urzekł – on powiedział: “Słuchaj, przyjechał tak przygotowany na to spotkanie i wiedział tyle o Górniku Zabrze, że już po pięciu-dziesięciu minutach tego spotkania wiedziałem, że musimy go zatrudnić”. To jest taki detalista, że on wziął nawet swój rzutnik, tak na wypadek jakby w klubie nie działał. Z laptopem się nie rozstaje – kontynuował Łukasz Olkowicz.
— Przyszło z nim dwóch trenerów ze Słowacji – co ciekawe dyrektor Spartaka Trnawa jednego nie chciał puścić. Górnik zapłacił za tego asystenta 30 tysięcy euro. A żeby nie było głupio, to dorzucili zgodnie z życzeniem dyrektora po 5 tysięcy euro za Gasparika i drugiego asystenta. Czyli ta trójka kosztowała 40 tysięcy euro, choć chodziło głównie o asystenta, bo podobno jest bardzo uzdolniony.