Powierzenie pracy Goncalo Feio jest ryzykowne
Po tym wszystkim, co z udziałem Goncalo Feio działo się w Motorze Lublin, w czasie meczów i po meczach tego zespołu, powierzenie Portugalczykowi pracy w Ekstraklasie, na dodatek od razu w takim klubie jak Legia Warszawa, to decyzja bardzo odważna i bardzo ryzykowna – przynajmniej z sędziowskiego punktu widzenia. Chyba że były trener Motoru wyciągnął wnioski, poprawił swoje zachowanie i już nie będzie urządzał takich scen, jak w poprzednich sezonach.
W I lidze i II lidze Goncalo Feio pozwalał sobie na bardzo dużo, czasem wyraźnie zbyt dużo. Przesadzał zarówno w relacjach z osobami współpracującymi z nim czy z klubem, jak i wobec innych. Wśród sędziów – delikatnie to ujmując – zdecydowanie nie ma najlepszej opinii. I trudno się temu dziwić. Nieodpowiednie zachowania pierwszego trenera – bez względu na to, kim jest, jak się nazywa i gdzie pracuje – to jedna z tych rzeczy, których sędziowie nie lubią najbardziej.
Portugalczyk nie żyje dobrze z sędziami
Trener może być dla sędziów albo cennym partnerem wpływającym korzystnie na koncentrację piłkarzy i ich postępowanie – choćby tak jak Arrigo Sacchi, Arsene Wenger czy Adam Nawałka – albo troublemakerem, czyli autorem problemów, jak przede wszystkim Jose Mourinho czy właśnie – przynajmniej dotychczas – Goncalo Feio.
Być może Feio wzoruje się na Mourinho, ale niestety – świadomie albo nieświadomie – wziął też z niego najgorsze wzorce. Krytykował sędziów nie tylko w sposób nieuprawniony, ale również krzywdzący. Nie tylko mówił źle o ich decyzjach, ale wręcz sugerował, że działają na zlecenie z góry. Przekraczał rażąco dopuszczalne granice: „Poszedł jakiś przykaz od tych najważniejszych” – mówił po meczu Motoru z Hutnikiem Kraków.
Mourinho znany jest z wojowania z arbitrami
Postępował więc podobnie jak Mourinho, który w 2005 roku po meczu Chelsea – Barcelona oczerniał arbitra Andersa Friska ze Szwecji. Oskarżając go o stronnicze sędziowanie, rozpętał wokół niego prawdziwą burzę medialną. W efekcie Szwed i jego rodzina zaczęli dostawać pogróżki i groźby nawet śmiertelne. Frisk zdecydował się wtedy zakończyć karierę – światowa piłka nożna straciła jednego z najlepszych sędziów w wyniku nieuprawnionej krytyki wypowiadanej przez Mourinho.
Ubiegłoroczny finał Ligi Europy Sevilla FC – AS Roma, której trenerem był Mourinho, sędziował Anthony Taylor z Anglii. Sędzią technicznym był jego rodak Michael Oliver. Największym ich błędem było tolerowanie skandalicznych zachowań Mourinho, który podburzał i prowokował nieodpowiednie postępowanie piłkarzy i kibiców. O tym, jak bardzo zły wpływ Mourinho miał na przebieg tego meczu, jego atmosferę, a być może również na decyzje sędziowskie, była mowa również w czasie szkoleń dla czołowych sędziów Europy. Polscy sędziowie o tym wiedzą, przynajmniej ci z czołówki.
Anders Frisk był idolem Szymona Marciniaka, Anthony Taylor jest jego kolegą, ale również pozostali sędziowie Ekstraklasy wiedzą, jak działają czy mogą działać takie chwyty, jakie stosuje Mourinho czy – przynajmniej dotychczas – stosował Feio. Czy ten Portugalczyk zmienił się i uspokoił, czy może dalej będzie fikał niczym Mourinho, to się okaże.
Mecze z udziałem Feio powinni sędziować najbardziej doświadczeni
Na wszelki wypadek, na miejscu władz Kolegium Sędziów PZPN, wyznaczałbym na mecze Legii tylko najbardziej doświadczonych i stanowczych sędziów. Po to, żeby Feio dobrze wiedział lub szybko się przekonał, że nie warto próbować wchodzić sędziom na głowę, a jeśli nawet spróbuje, to sędzia szybko go pacnie zgodnie z „Przepisami gry”. Bo tu nie chodzi tylko o Legię, Feio czy paru sędziów Ekstraklasy, lecz również o zjawisko przemocy fizycznej i werbalnej obecne w meczach niższych lig w całej Polsce. Trudno zatrzymać czy zwalczać patologię, jeśli zły przykład idzie z góry.
Rafał Rostkowski