To była historia niemal na film, ale na film bez happy endu. Przypomnijmy, Jean-Pierre Nsame miał latem opuścić Legię, ale nieoczekiwanie Edward Iordanescu postawił na Kameruńczyka, który stał się gwiazdą. W 12 meczach sezonu 2025/26 strzelił sześć goli. Trafiał w Ekstraklasie i w europejskich pucharach. Wszystko posypało się 31 sierpnia w przegranym meczu z Cracovią (1:2), kiedy napastnik zerwał ścięgna Achillesa.
Żewłakow szczerze o Nsame
Kiedy wróci na boisko? Na to pytanie odpowiedział Michał Żewłakow, dyrektor sportowy Legii, który we wtorek spotkał się z dziennikarzami.
– Trudno nawet powiedzieć, ile potrwa przerwa. To może być pięć miesięcy, a może być osiem czy dziewięć. Jeżeli w ogóle wróci w tym sezonie, to na ostatni miesiąc albo dwa. Jak już skończy podstawowe leczenie po zabiegu i zacznie rehabilitację, to porozmawiamy. Chcemy dodać mu sił nie tylko opieką medyczną, nie tylko trenerską, ale też ludzką. Chcemy, by wiedział, że klub w takich sytuacjach myśli o zawodniku. Jest nam po ludzku żal, bo nie ma w klubie osoby, która by na niego narzekała – powiedział Żewłakow, cytowany przez Sport.pl.
Legia znalazła następcę, ale szuka też kolejnego
Legia ekspresowo zareagowała na poważną kontuzję Nsame i do zespołu Edwarda Iordanescu dołączył Antonio Colak, który wrócił do Polski po 10 latach przerwy. Ale na razie pełni marginalną rolę.
A czy Legia wciąż szuka napastnika, który jest aktualnie bez klubu?
– Istnieje taki temat. Szukamy najlepszego rozwiązania. Nie jest powiedziane, że taki zawodnik na pewno do nas przyjdzie. Bardzo możliwe, że zostaniemy w takim składzie, bo nie ma za bardzo sensu brać napastnika tylko na dwa miesiące, niezgłoszonego do europejskich rozgrywek. Po nowym roku możemy mieć ciekawszego zawodnika. Jeśli coś się w tej sprawie wydarzy, to w najbliższych dniach, do końca września – podsumował Żewłakow