Polanski nie ma ataku
Borussia Moenchengladbach w fatalny sposób weszła w ten sezon: po trzech meczach Bundesligi ma jeden punkt, zero strzelonych goli i pięć straconych bramek. Zarząd klubu nie czekał długo i postanowił szukać nowego impulsu, zwalniając Gerardo Soeane’a. Jako że była to sytuacja dynamiczna, nie był przygotowany żaden następca szkoleniowca. Władze postanowiły zatem zaufać Eugenowi Polanskiemu, który w strukturach ich klubu jest nieprzerwanie od 2019 roku.
Były reprezentant Polski gdy tylko zakończył karierę piłkarską, szybko rozpoczął pracę jako szkoleniowiec w akademii Borussii Moenchengladbach. W ostatnich trzech latach prowadził ich rezerwy, czekając na potencjalną szansę w pierwszym zespole. Gdy ta już nadeszła, można było się spodziewać, że sytuacja w klubie nie będzie najlepsza. Najgorszym aspektem pozostają kontuzje.
W ostatnim czasie łąkotkę w kolanie uszkodził Robin Hack, podstawowy lewy skrzydłowy Borussii. Niedostępny pozostaje także Tim Kleindienst, główny środkowy napastnik drużyny, jak i jej kapitan. Przy sprzedaży Alassane’a Plei do PSV, wyszło na to, że Eugen Polanski nie ma do dyspozycji żadnego z nominalnych atakujących zespołu z poprzedniego sezonu. A to nie koniec złych wieści. Urazu bowiem doznał także Franck Honorat, który na starcie tej kampanii był podstawowym prawym skrzydłowym Borussii Moenchengladbach. — Można się tylko nogą przeżegnać… – podsumowuje Tomasz Urban.
Pierwszym wyzwaniem Eugena Polanskiego będzie wyjazdowy mecz z Bayernem Leverkusen, który rozpocznie się w niedzielę o godzinie 17:30.