Juventus podejmował Borussię w dobrym nastroju, bo po trzech kolejkach Serie A ma na koncie dziewięć punktów i cenny triumf nad Interem. A jednak to goście objęli prowadzenie w 53. minucie, gdy kapitalnym strzałem zza pola karnego popisał się Karim Adeyemi, który latem był łączony z… transferem do Juve. Defensywa Starej Damy powinna się jednak lepiej zachować, bo Adeyemi, podobnie jak w sobotę Hakan Calhanoglu, miał zbyt wiele wolnej przestrzeni przed polem karnym.
Yildiz jak Del Piero [WIDEO]
Dziesięć minut póżniej był już jednak remis. Kenan Yildiz, bezapelacyjnie najlepszy piłkarz Juventusu w tym sezonie, pokonał bramkarza strzałem w stylu swojego idola, czyli Alessandro Del Piero. Zresztą 20-letni Turek uwielbia na boisku kopiować największą legendę Juve.
Radość Starej Damy trwała zaledwie kilkadziesiąt sekund, bo Felix Nmecha w 65. minucie technicznym uderzeniem zza pola karnego umieścił piłkę w siatce. Chwilę później znowu był remis. Bramkę na 2:2 zdobył Dusan Vlahović, dla którego był to już trzeci gol w sezonie i trzeci po wejściu z ławki. Przy trafieniu Serba warto odnotować dobre prostopadłe podanie Yildiza.
W 74. minucie BVB prowadziło już 3:2. Przy mocnym strzale Yana Couto spory błąd popełnił Michele Di Gregorio, który nie przypilnował bliższego słupka. A to nie był koniec koszmaru gospodarzy. W 86. minucie Ramy Bensebaini strzelił pewnie karnego, po tym jak ręką zagrał Lloyd Kelly i było 4:2.
Vlahović bohaterem Juve
“Fino alla fine”, czyli “do samego końca” – to słynne motto Juventusu. I jak się okazuje nie jest to puste hasło, bo w ostatnich minutach gospodarze zdołali wyrównać. Bohaterem okazał się Vlahović. Napastnik, który latem był wypychany z klubu, najpierw strzelił gola, a potem świetnie dograł do Kelly’ego, który ustalił wynik spotkania na 4:4.
Juventus chce wrócić do europejskiej elity
Juventus marzy o powrocie do elity. Jeszcze w drugiej dekadzie XXI wieku należał do ścisłej europejskiej czołówki, ale wszystko zaczęło się sypać po przegranym finale LM z Realem w 2017 roku. Od tamtej pory Juventus nie jest w stanie przebrnąć nawet przez ćwierćfinał, a poprzedni sezon zakończył się wstydliwą porażką z PSV, tuż po fazie ligowej.
Z kolei Borussia nie ma się czego wstydzić. W poprzednim sezonie po zaciętej walce odpadła z Barceloną dopiero w ćwierćfinale, a w 2024 roku dotarła do finału, przegranego z Realem. W następnej kolejce Juventus zagra na wyjeździe z Villarrealem, a Borussia podejmie Athletic Club, który przegrał 0:2 z Arsenalem.