HomePiłka nożnaTottenham rozpoczyna nową erę. Teraz wszystko ma się zmienić!

Tottenham rozpoczyna nową erę. Teraz wszystko ma się zmienić!

Źródło: Kanał Sportowy

Aktualizacja:

Tottenham rozstał się niedawno z wieloletnim prezesem Danielem Levym. Koguty chcą rozpocząć nową erę, choć odejście zaufanego pracownika niekoniecznie musi im w tym pomóc. Prawie 25-letnia kadencja Anglika w Spurs to jeden wielki paradoks, który pokazuje, że w futbolu, koniec końców, liczy się przede wszystkim wynik sportowy.

Tottenham Daniel Levy

FOT. ZUMA/NEWSPIX.PL, Tottenham Hotspur/YT

Tottenham rozpoczyna nową erę

Tottenham i Daniel Levy zakończyli swój prawie 25-letni związek. Kibice Spurs prędzej spodziewaliby się wieści o nominacji Jamesa Bonda na króla Wielkiej Brytanii niż komunikatu żegnającego dotychczasowego prezesa. Informacja o tym, że człowiek, który przez prawie ćwierć wieku zarządzał klubem z północnego Londynu, usuwa się w cień spadła na nich jak grom z jasnego nieba. Tym bardziej, że nic jej nie zapowiadało.

Warto na początku przedstawić, jak prezentuje się struktura właścicielska w Tottenhamie. Firma inwestycyjna ENIC Group (której większościowym udziałowcem jest rodzina Lewisów, na której czele stoi brytyjski biznesmen Joe Lewis) ma 86.58 procent udziałów w klubie. Daniel Levy z kolei to mniejszościowy akcjonariusz ENIC – jest właścicielem 29.88 procent udziałów.

Lewis ponoć poprosił Levy’ego, żeby ten zrezygnował ze swojego stanowiska. Ta decyzja miała być podyktowana chęcią skierowania Spurs na nowe tory. Przez ostatnie 24 lata (czyli od początku pracy w klubie dotychczasowego prezesa) Tottenham sięgnął bowiem tylko po dwa trofea – wygrał Ligę Europy (2025) oraz Puchar Ligi Angielskiej (2008). Zdaniem klubowych władz, to zdecydowanie za mało, biorąc pod uwagę potencjał drzemiący w zespole.

Niecierpliwy szef

Do tej pory na słabe wyniki reagował przede wszystkim Levy. Dał się poznać nie tylko jako twardy negocjator, ale również niecierpliwy szef. Nie przyzwyczaił kibiców do dawania trenerom dużego kredytu zaufania. Podczas swojej kadencji zwolnił aż 13 szkoleniowców, a współpracował w sumie z 16 różnymi fachowcami.

Trenerzy za kadencji Daniela Leviego (nie licząc szkoleniowców tymczasowych).

  • Glenn Hoddle (kwiecień 2001 – wrzesień 2003)
  • David Pleat (wrzesień 2003 – czerwiec 2004)
  • Jacques Santini (sierpień 2004 – listopad 2004)
  • Martin Jol (listopad 2004 – październik 2007)
  • Juande Ramos (październik  2007 – październik 2008)
  • Harry Redknapp (październik 2008 – czerwiec 2012)
  • Andre Villas-Boas (lipiec 2012 – grudzień 2013)
  • Tim Sherwood (grudzień 2013 – maj 2014)
  • Mauricio Pochettino (lipiec 2014 – listopad 2019)
  • Jose Mourinho (listopad 2019 – kwiecień 2021)
  • Nuno Espirito Santo (lipiec 2021 – listopad 2021)
  • Antonio Conte (listopad 2021 – marzec 2023)
  • Ange Postecoglou (lipiec 2023 – czerwiec 2025)
  • Thomas Frank (lipiec 2025 -)

Teraz to “góra” wzięła sprawy w swoje ręce i postanowiła rozpocząć erę chwały. Wokół Tottenhamu zrobiło się bardzo patetycznie. Szefostwo zarzeka się, że drużyna staje u progu całkiem nowego rozdziału w historii klubu. Jak opisuje “Sky Sports”, “zwycięstw ma być więcej i mają być częstsze”. Lewis pragnie uczynić ze Spurs zespół nie tylko pięknie walczący o najwyższe laury, ale przede wszystkim je zdobywający. Jeśli obecną atmosferę w północnym Londynie można sprowadzić do jednego słowa, z pewnością byłby to “sukces”.

Moda na sukces

Na tym władzom Tottenhamu zależy najbardziej. Dość memów i naigrywań rywali z pustawej gabloty Spurs. Nic dziwnego, że po tylu latach rozczarowań szefowie klubu uderzyli pięścią w stół. Frapuje jednak czas podjęcia takiej decyzji. W ostatnich latach można było znaleźć przynajmniej kilka bardziej zrozumiałych momentów na pożegnanie z Levym. Zespół przegrywał walkę o awans do Ligi Mistrzów albo w ogóle nie kwalifikował się do europejskich pucharów. W poprzednim sezonie co prawda Tottenham zajął dopiero 17. miejsce w ligowej tabeli, ale wygrał Ligę Europy, dzięki czemu uzyskał przepustkę do fazy ligowej Champions League.

Na razie kibice Spurs również nie mają powodów do narzekania. Zatrudniono obiecującego i znającego Premier League trenera Thomasa Franka, który przedtem pracował w Brentford. Klub przeprowadził ciekawe transfery, z Xavim Simonsem i Mohammedem Kudusem na czele. Po trzech kolejkach ligowych drużyna ma na koncie sześć punktów i plasuje się w czołówce tabeli. Ponadto, za kilka dni rozpocznie zmagania w Lidze Mistrzów.

SuperScore Premier League
Forma dostarczona przez Superscore

Kibice domagali się zwolnienia

Odejście Levy’ego ma też inny paradoksalny wymiar. Przez ostatnie lata były już prezes Tottenhamu często odgrywał rolę kozła ofiarnego. To na nim lądowały pomyje z kubłów wyrzucanych przez kibiców. Gdy sympatycy Spurs chcieli wyładować swoją frustrację z powodu słabych wyników drużyny czy nieosiągniętych przez nią celów, uderzali w Levy’ego. Nie brakowało nawet transparentów “Levy Out”. Niekiedy domagano się też odejścia Lewisa, ale prawdziwe cięgi zbierał prezes.

Kibice zarzucali mu, że zbyt mało ryzykuje. Pisali, że wybiera “zysk zamiast chwały”. Chcieli, aby odważniej działał na rynku transferowym. Irytowało ich, że prezes Tottenhamu walczy o każdego funta, jakby prowadził klub z League One, a nie giganta z Premier League.

Nie możemy wydawać pieniędzy, których nie mamy. Nie pójdziemy też na kompromis, jeśli chodzi o finansową stabilność tego klubu – pisał Levy wiosną bieżącego roku w specjalnym liście do kibiców.

“ESPN” podało, że nikt w drużynie nie zarabia więcej niż maksymalnie 200 tysięcy funtów tygodniowo. Dla klubów z polskiej ligi to i tak kosmiczne wydatki, ale w angielskiej ekstraklasie takie kwoty nie robią wrażenia. Dość wspomnieć, że w siedem dni Erling Haaland inkasuje ponad pół miliona funtow. Mohamed Salah natomiast cieszy się tygodniówką na poziomie 400 tysięcy funtów. To dwaj najsowiciej wynagradzani piłkarze w Premier League.

Zarzuty kibiców dotyczące rzekomej przezorności Tottenhamu na rynku transferowym również trzeba brać z przymrużeniem oka. Jak wyliczył transfermarkt.co.uk, od 2001 roku Koguty wydały na transfery ponad miliard funtów. Więcej na wzmocnienia przeznaczyły tylko Arsenal, Chelsea, Manchester City i Manchester United. Ekipa Spurs nigdy jednak nie kupiła zawodnika za więcej niż 56 milionów funtów. Tyle kosztował ostatnio Xavi Simons, który jest najdroższym graczem w historii klubu. Wszystkie wspomniane wyżej kluby mają na koncie wydatki przekraczające przynajmniej 90 milionów funtów.

Levy wprowadził Tottenham do elity

Finansowy pragmatyzm Levy’ego był z jednej strony frustrujący dla kibiców, ale sprawił, że klub jest stabilny i w wielu sprawozdaniach prezentuje się naprawdę dobrze. David Pleat, były trener Kogutów, pisał w “The Guardian”, że były prezes był “lojalnym opiekunem” Spurs. Oddanym dla sprawy, ciężko pracującym dla dobra całego projektu. Dość powiedzieć, że gdy zaczynał pracę na początku lat dwutysięcznych, “Forbes” wyceniał Tottenham na około 80 milionów funtów. W 2024 roku wartość klubu wynosi już ponad dwa i pół miliarda (!) funtów.

Sieć Deloitte przygotowała też raport za sezon 2023-24, w którym plasuje Spurs jako dziewiąty najbogatszy klub świata. Przychody londyńczyków w 2024 wyniosły 615 milionów euro. Mimo że Koguty zanotowały spadek względem poprzedniego roku (gdy zarobiły 632 miliony), i tak zaprezentowały się lepiej niż Chelsea (545.5 mln), Atletico Madryt (409.5 mln) czy Juventus (355.7 mln).

Deloitte raport
Raport finansowy sieci Deloitte za sezon 2023-24. Tottenham zajmuje 9. miejsce na świecie z wynikiem 615 milionów euro.

Gorszy niż proteza biodra

Warty opisania jest również niezwykły upór Leviego w negocjacjach. Były prezes Tottenhamu dał się poznać jako człowiek, z którym wszelkie rozmowy biznesowe to prawdziwe wyzwanie. Gdy w 2008 roku Dimitar Berbatov odchodził ze Spurs do Manchesteru United, Sir Alex Ferguson opisał tę transakcją jako “bardziej bolesną niż jego proteza stawu biodrowego”.

Levy nie rezygnował, bo był pracoholikiem. “The Guardian” pisał, że często widywano go w ośrodku treningowym Tottenhamu, nawet podczas przerw na mecze reprezentacji. Wbrew pozorom, nie był prezesem-księgowym, który swój dzień pracy spędzał tylko w gabinecie. Chciał być jak najbliżej zespołu.

“BBC” natomiast przeprowadziło wywiady z anonimowymi pracownikami klubu, którzy opisali Levy’ego jako “cichego, nieśmiałego, lecz ciężko pracującego”. Dodali, że potrafi być bezlitosny, choć kieruje nim przede wszystkim miłość do klubu. Ponoć zaharowywał się, aby nieustannie pchać Tottenham ku lepszemu.

Stadion trwalszy niż ze spiżu

Angielskie media, opisując to, co pozostanie w Tottenhamie po erze Levy’ego, wskazują przede wszystkim na jedną rzecz. Stadion. W latach 2016-2019 w Londynie powstał jeden z najnowocześniejszych i najniesamowitszych obiektów na świecie. Jeśli przez ostatnie lata kibice Spurs nie mieli zbyt wielu powodów do dumy, ich piłkarski dom z pewnością jest chlubą całego środowiska.

Pomieści prawie 63 tysięcy fanów. Trybuna południowa ma pojemność na poziomie 17,5 tysiąca, co jest rekordem w Zjednoczonym Królestwie. Odległość od pierwszego rzędu do boiska wynosi niekiedy niecałe pięć metrów. Na terenie obiektu funkcjonuje również 60 punktów z jedzeniem i piciem, w których kibice mogą przebierać w smakołykach z różnych stron świata.

Daniel Levy poświęcił się dla tego projektu. Był zaangażowany w każdy detal. David Pleat, pisał w “The Guardian”, że spotkania dotyczące budowy nowego stadionu Spurs odbywały się czasami nawet w niedzielę. Tottenham Hotspur Stadium był prawdziwym oczkiem w głowie byłego prezesa, dzięki czemu fani drużyny mogą teraz być dumni z areny, na której mecze rozgrywają ich ulubieńcy.

Tottenham otwiera nowy rozdział

Teraz ekipa Spurs ma rozpocząć erę chwały i sukcesów. Takie są przynajmniej plany. W ostatnich miesiącach klub poczynił spore zmiany w kwestii organizacji całego projektu. “The Telegraph” podał, że firma Gibb River przeprowadziła inspekcję, która miała wykazać, co nie funkcjonuje tak jak należy. Proces badania trwał aż dziewięć miesięcy. Czy ofiarą audytu jest Levy?

Ponadto, doszło do roszad osobowych. Na początku czerwca pracę straciła Donna-Maria Cullen, która była jedną z najbardziej zaufanych osób Levy’ego. Do tego zatrudniono Petera Charringtona na stanowisko “prezesa niewykonawczego” oraz Vinaia Venkateshama, który będzie dyrektorem zarządzającym (CEO). Co ciekawe, drugi z nich w latach 2009-2024 pracował w tej samej roli w Arsenalu, największym rywalu Spurs.

***

Daniel Levy budził wśród kibiców różne emocje. Prowadził klub twardą ręką, dbał o kondycję finansową Spurs, chciał rozwijać zespół w sposób rozważny i przemyślany. Udało mu się to, lecz w dziedzinie sportowej całkowicie poległ. Dwa trofea przez ponad 20 lat rządów to wynik, którego nie da się obronić.

Fani zarzucają byłemu prezesowi, że pod jego rządami Koguty stanowiły najczęściej powód do drwin ze strony rywali. Na koniec dnia kibice chcą świętować zwycięstwa i sukcesy, a nie zielone tabelki w excelu. One też są ważne, lecz muszą iść w parze z wynikami na boisku. Jeśli tak nie jest, ocena trybun może być brutalna. Daniel Levy przekonał się o tym najdobitniej.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Lechia opłaciła fakturę wystawioną przez Pogoń. Haditaghi z komentarzem
Polscy siatkarze mają jasny cel przed MŚ! “Nie ma innego wyjścia”
Frederiksen z wnioskami po przegranym meczu z Zagłębiem. Narzeka na grę w piątek
Kolejna kontuzja ważnego zawodnika w Manchesterze City. Guardiola ma problemy
To będzie kolejny przystanek w karierze Iordanescu? Ma tam wrócić
Niecodzienna sytuacja. Transfer Jesusa Diaza wciąż jest nierozliczony
Spory kryzys młodego piłkarza Lecha. Oczekiwania były znacznie większe
Samsunspor ma nowy rekord transferowy. Już nie Afonso Sousa
Tottenham rozpoczyna nową erę. Teraz wszystko ma się zmienić!
Zadebiutował w Lechii i wywarł dobre wrażenie. “Z każdym tygodniem będzie jeszcze lepiej”