Sytuacja na czele Premier League zmienia się właściwie z kolejki na kolejkę. Po weekendzie liderem znów jest Arsenal, który odzyskał tę pozycję po czterech tygodniach przerwy. W międzyczasie prowadził Liverpool, który nacieszył się tym stanem tylko przez niewiele ponad tydzień. To jednak The Reds najdłużej, bo przez 89 nocy, zajmowali w tym sezonie pierwsze miejsce. Cały czas blisko jest też Manchester City. Ekipa Pepa Guardioli dość zaskakująco po raz ostatni jako lider przystępowała do 13. kolejki, ale mimo tego, że teraz jest trzecia, to jej strata do Arsenalu wynosi tylko jeden punkt.
Czołowa trójka narzuciła wysokie tempo, jednak w przeciwieństwie do wcześniejszych lat, gdy w rywalizacji o tytuł trzeba było się nastawiać na zdobycie około 95 punktów, by mieć szansę na mistrzostwo, teraz każdy z tych zespołów wydaje się podatny na ciosy i potknięcia. Już wiemy, że dorobek mistrza Anglii tym razem nie będzie wyśrubowany do niebotycznym rozmiarów, ale to z drugiej strony dobra wiadomość – oznacza to, że po drodze do ostatniej kolejki 19 maja może być jeszcze wiele zwrotów akcji.
To dobry moment, by sprawdzić, co czeka każdą z tych ekip i przeanalizować ich finisz. Z kim zagrają Arsenal, Liverpool i Manchester City? Na kogo muszą najbardziej uważać? Czyj rozkład jazdy wydaje się najtrudniejszy?
ARSENAL
71 punktów, różnica bramek +51
Pozostałe mecze: Aston Villa (dom), Wolverhampton (wyjazd), Chelsea (d), Tottenham (w), Bournemouth (d), Manchester United (w), Everton (d)
Średnia pozycja pozostałych rywali: 8,9
Teoretycznie The Gunners czeka najbardziej wymagający zestaw rywali. Trudne wydają się przede wszystkim mecze wyjazdowe – nie tylko derby z Tottenhamem i Manchester United w przedostatniej kolejce, ale i Wolverhampton. Z drugiej strony, Arsenal zdobył w tym sezonie najwięcej punktów na obcych boiskach, a przy okazji stracił w tych spotkaniach najmniej goli.
Kluczowe wydają się cztery najbliższe mecze. Aston Villa potrafiła w grudniu pokonać Arsenal, Wilki to zespół spoza ścisłej czołówki, który w tym sezonie zabrał jej najwięcej punktów, Chelsea jest bardzo nierówna, ale wciąż ma szansę na puchary, a później przyjdą derby ze Spurs. Mikel Arteta świetnie wykorzystał krótki zimowy obóz i od powrotu z niego, jego piłkarze wygrali dziesięć meczów, jeden zremisowali i nie przegrali żadnego, zachowując aż siedem czystych kont. Ich bilans goli w tym czasie wynosi w lidze 38:4. Po drodze czeka ich dwumecz z Bayernem w Lidze Mistrzów, ale w Premier League Arsenal nabrał wyrachowania, które cechuje wielu mistrzów. To dziś najszczelniejsza obrona ligi, a w ataku nastąpiła tak duża poprawa, że ucichły głosy domagające się tego, że Arteta musi sprowadzić klasową „dziewiątkę”. Pod względem piłkarskich cech, Arsenal wydaje się mieć wszystko, by po 20 latach znów być mistrzem Anglii.
LIVERPOOL
71 punktów, różnica bramek +42
Pozostałe mecze: Crystal Palace (d), Fulham (w), Everton (w), West Ham (w), Tottenham (d), Aston Villa (w), Wolverhampton (d)
Średnia pozycja pozostałych rywali: 9,9
Terminarz Liverpoolu jest na papierze odrobinę łatwiejszy, ale trzy z rzędu wyjazdowe mecze z Fulham, Evertonem i West Hamem będą wyzwaniem. Ci pierwsi zdobyli ponad 70% punktów u siebie i na Craven Cottage przegrywały już w tym sezonie Arsenal, Tottenham, Brighton, a West Ham przegrał tam nawet 0:5. Derbowe starcie z Evertonem będzie tym bardziej wymagające, że lokalny rywal walczy o utrzymanie. West Ham z kolei chce czwarty raz z rzędu awansować do europejskich pucharów i jest duża szansa, że przed meczem z Liverpoolem to będzie jedyny cel londyńczyków, jeżeli z Ligi Europy odprawi ich Bayer Leverkusen. Piłkarze Jürgena Kloppa potrzebują też zwycięstw z czołówką, bo gdyby stworzyć małą tabelę aktualnej TOP 6, to okazałoby się, że Liverpool zdobył w spotkaniach pomiędzy nią najmniej punktów i wygrał tylko raz. Końcówka z Tottenhamem i Aston Villą staje się w tym kontekście jeszcze trudniejsza.
Niezależnie od terminarza, wydaje się jednak, że The Reds najbardziej muszą poprawić skuteczność. Pod względem liczby goli są drudzy, wypracowali najwyższy współczynnik expected goals, ale zamieniają na bramki tylko 11% strzałów, co daje im miejsce w środku ligowej stawki. Mecz z Manchesterem United też był w tym aspekcie symptomatyczny – Liverpool oddał 28 strzałów, długimi fragmentami dominował, a mimo tego gole strzelał po rzucie rożnym i rzucie karnym. Pomóc może powrót do zdrowia kilku ważnych zawodników. Trenować zaczęli Diogo Jota i Trent Alexander-Arnold, a do bramki wrócić ma niebawem Alisson. To może sprawić, że choć Liverpool celuje też w zdobycie Ligi Europy, to na finiszu zachowa więcej świeżości od rywali.
MANCHESTER CITY
70 punktów, różnica bramek +40
Pozostałe mecze: Luton (d), Brighton (w), Nottingham Forest (w), Wolverhampton (d), Fulham (w), Tottenham (w), West Ham (d)
Średnia pozycja pozostałych rywali: 11,4
W porównaniu do Arsenalu i Liverpoolu, Manchester City może rozegrać w tym sezonie najwięcej spotkań. Nie dość, że w Lidze Mistrzów marzy o obronie trofeum – choć dwumecz z Realem Madryt w ćwierćfinale jest najtrudniejszym z możliwych – to jeszcze taki sam cel ma w FA Cup. To oznacza, że do siedmiu spotkań w Premier League może dojść mu jeszcze siedem kolejnych w innych rozgrywkach. W przypadku Arsenalu i Liverpoolu to może być maksymalnie pięć dodatkowych meczów. Pep Guardiola na pewno będzie rotował składem, a kadra Manchesteru City jest słabsza niż przed rokiem. Odejście Riyada Mahreza i Ilkay Gündogana odbiło się na drużynie i nie ma przypadku w tym, że The Citizens mają najmniej goli spośród walczącej o tytuł trójki. Przy okazji również stracili ich najwięcej, a kontuzje Edersona, Kyle’a Walkera i Nathana Ake w tym nie pomagają.
Na korzyść City przemawia jednak doświadczenie oraz terminarz. Jako jedyni grają z dwiema ekipami, które biją się o utrzymanie, a jednocześnie tylko z jedną z czołowej piątki. Problem jednak w tym, że ten mecz – wyjazd na Tottenham – wypada w środku tygodnia przed ostatnią kolejką. W dodatku Manchester City przegrał na stadionie Spurs cztery ostatnie ligowe spotkania. Po drodze ciekawe będzie też starcie z Wolverhampton, które jesienią wygrało z aktualnymi mistrzami Anglii 2:1 i jako pierwsze w tym sezonie pokazało sposób na to, jaki plan należy na nich przygotować.