Lech nie dojechał na Bułgarską
Lech Poznań odpadł z rywalizacji o fazę ligową Ligi Mistrzów po porażce z Crveną Zvezdą Belgrad w trzeciej rundzie eliminacyjnej. Kolejorz wciąż liczył się jednak w walce o Ligę Europy. Na drodze mistrzów Polski stanął belgijski Genk. Po pierwszych minutach tego meczu mogło się wydawać, że poznaniacy nie przestraszyli się mocnego przeciwnika. Nie podłamało ich nawet to, że w 10. minucie prowadzenie swojej drużynie dał Patrik Hrosovsky. Niecałe dziesięć minut później na trafienie Czecha odpowiedział Filip Jagiełło.
Chwilę później goście postanowili wrzucić wyższy bieg. To, co działo się od 25. minuty aż do końca pierwszej połowy wołało o pomstę do nieba. Bartosz Mrozek musiał wyciągać piłkę z siatki aż trzy razy. Co więcej, bramkarz Lecha popisał się cudowną interwencją po rzucie karnym. Można było mieć wrażenie, że każda akcja Genk może skończyć się golem. Jakby tego było mało, w pierwszej części spotkania nie dokończył Antonio Milić, który nabawił się urazu pachwiny.
O dużym pechu może mówić Michał Gurgul, który zmienił Alexa Douglasa w przerwie spotkania. Tuż po zmianie stron młody piłkarz strzelił gola samobójczego. W drugiej połowie Lech zaczął nieco częściej utrzymywać się przy piłce. Mimo tego Genk cały czas kontrolował wydarzenia boiskowe.
Ostatecznie nie było mowy nawet o odrobieniu części strat. Lech przegrał 1:5 z Genkiem. To najwyższa porażka Kolejorza w historii domowych meczów w europejskich pucharach. Rewanżowe starcie obu drużyn odbędzie się 28 sierpnia (czwartek). Trzeba postawić sprawę jasno – jeśli lechici myślą o awansie do Ligi Europy, w Belgii potrzebny jest im cud.
Transmisję i studio po meczach polskich drużyn w europejskich pucharach można obejrzeć w Kanale Sportowym.