Lech musiał gonić wynik po faulu Skrzypczaka
Lech Poznań nie był w dobrej sytuacji przed rewanżowym meczem z Crveną Zvezdą Belgrad w III rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów. Mistrzowie Polski przegrali 1:3 na Bułgarskiej. Mimo tego podopieczni Nielsa Frederiksena nie przestraszyli się słynnej “Marakany”. Często gościli na połowie serbskiego giganta. Nie potrafili jednak stworzyć sobie zbyt wielu stuprocentowych sytuacji.
Jakby tego było mało, podopieczni Vladana Milojevicia ocknęli się po trudnym wejściu w mecz. Dopięli swego tuż przed końcem pierwszej połowy. Peter Olayinka został sfaulowany w polu karnym Lecha. Sędzia Francois Letexier wskazał na “wapno”. Jedenastkę z łatwością wykorzystał Cherif Ndiaye. Stało się jasne, że Crvena jest już jedną nogą w ostatniej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów. Nielsa Frederiksena mogło też martwić to, że w pierwszych minutach spotkania kontuzji doznał Robert Gumny.
Lech żegna się z Ligą Mistrzów
Serbowie mogli liczyć na to, że w drugiej połowie będą mieli kontrolę nad wydarzeniami boiskowymi. Stało się jednak coś nieoczekiwanego. W 57. minucie czerwoną kartkę obejrzał Rodrigao. Stoper Crvenej faulował Leo Bengtssona, który miał przed sobą już tylko bramkarza. Wydawało się, że Lech wykorzysta grę w przewadze i powalczy o odrobienie części strat.
W ostatnich 30 minutach spotkania lechici mieli wielkie problemy z kreowaniem okazji. Mimo tego mecz ostatecznie zakończył się remisem 1:1. W doliczonym czasie gry gola nieoczekiwanie strzelił niezastąpiony Mikael Ishak. Serbski potentat zmierzy się z cypryjskim Pafos w czwartej rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów. Z kolei Lech Poznań powalczy o fazę ligową Ligi Europy z belgijskim Genkiem.