Przeciętne skoki Polaków w Courchevel
Reprezentanci Polski nie zaliczyli zbyt dobrego początku letniego sezonu Grand Prix w sezonach narciarskich. We francuskim Courchevel Paweł Wąsek odpadł już w kwalifikacjach, Kamil Stoch nie przebrnął przez pierwszą serię, a dziewiąty był Dawid Kubacki.
Nieco słabiej poradzili sobie Piotr Żyła i Aleksander Zniszczoł, którzy premierowe zawody cyklu zakończyli odpowiednio na siedemnastej i dwudziestej czwartej lokacie. Inauguracja nie była zatem dla polskich skoczków specjalnie udana.
Żyła mówił o kontrolach sprzętowych
Po konkursie Żyła starał się jednak szukać pozytywów. – Pracujemy cały czas. Fajerwerków może nie było, ale ja jestem zadowolony ze swojej pracy. Wiem, że stać mnie na jeszcze “ciutkę” lepsze skoki. Pozytywnym aspektem jest brak dyskwalifikacji (śmiech). Jesteśmy jednym z nielicznych teamów, w której tej dyskwalifikacji nie było – przyznał.
Od samego początku rywalizacji na pierwszy plan wysuwają się nowe zasady kontroli sprzętowych. Przykładem tego była dyskwalifikacja w piątkowych zawodach kilku skoczków, z czego trzech to Finowie. Żyła odniósł się do tego tematu.
– Po dyskwalifikacjach widać, że jeszcze nie było do końca sprawiedliwie. Pytanie, czy FIS dalej będzie tak restrykcyjnie do tego podchodzić, czy w końcu powiedzą “już się nam nie chce” i bach, wszyscy znowu w “workach”. (…) Jak długo i ile to będzie trwało, zobaczymy. My się też tego musimy nauczyć, a i tak jak nie będą patrzeć, to ten plecak będzie można zarzucić. Trzeba patrzeć, czy nie patrzą – dodał.