HomeExtraPóźno debiutował w Ekstraklasie. Lider Arki chce to powtórzyć w reprezentacji!

Późno debiutował w Ekstraklasie. Lider Arki chce to powtórzyć w reprezentacji!

Źródło: Kanał Sportowy

Aktualizacja:

Dawid Abramowicz zadebiutował w Ekstraklasie w wieku 29 lat. Teraz rozgrywa swój szósty sezon w elicie, tym razem jako gracz Arki Gdynia. Wciąż marzy też o reprezenracji Polski.

Dawid Abramowicz

Fot. ANNA LANGOWSKA/ 400mm.pl

Futbolowa mitologia

Po dwóch kolejkach nowego sezonu Arka ma marsową minę zwiastującą wizję Kasandry czy raczej docenia tytaniczną pracę, licząc że zbierze laury w przyszłości?

Docenia tytaniczną pracę i wierzy, że zbierze laury w przyszłości.

Nawiązuję oczywiście do błyskotliwych frazeologizmów, którymi niekiedy ubarwiasz pomeczowe wywiady.

Zdarzało się, ale mitologia już się chyba wszystkim znudziła. Znajomi prosili mnie też, żebym zaprzestał takich praktyk, bo musieli sięgać po książki, żeby zrozumieć moje wypowiedzi. Taki był w sumie zamiar moich słów.

To chyba komplement.

Wyniosłem to wszystko ze szkoły. Miałem szczęście, że nauczyciele, szczególnie poloniści, których spotkałem na swojej drodze, byli bardzo wymagający, jeśli chodzi o lektury. Zwracano też uwagę na to, jak funkcjonować w grupie, jakimi zasadami się kierować. Cieszę się, że sporo zapamiętałem z tego okresu. Szkoła zaraziła mnie też pasją do czytania. Bardzo lubię nawet sam zapach trzymanej książki.

Czyli nie jesteś zwolennikiem ograniczenia obowiązku czytania lektur w szkole podstawowej?

Nie. Zabrzmię trochę jak boomer, ale gdy ja chodziłem do szkoły, to dostęp do komputerów czy telefonów był ograniczony. Byliśmy niejako skazani na książki. Trzeba było pójść do biblioteki i wypożyczyć książkę, żeby mieć, co robić. Teraz wygląda to zupełnie inaczej. Potencjalni czytelnicy coraz bardziej się rozleniwiają. Szkoda, bo widzę nawet po sobie, że sięganie po pewnym czasie po lektury szkolne może sprawić, że inaczej zinterpretujemy przesłanie danego utworu. Ja mam tak z “Małym Księciem”, który jest jedną z moich ulubionych pozycji czytelniczych.

Jakim określeniem z języka frazeologizmów określiłbyś więc swoją karierę?

Syzyfowa praca. Nie chodzi mi jednak o żmudną pracę, która do niczego nie prowadzi. Mam na myśli bardziej podkreślenie ciężkiej roboty, która pozwala pokonywać kolejne wyzwania, niż bezcelowe harowanie za karę.

“Wygrywasz albo się uczysz”

Jeśli mowa o pracy, to pogadajmy o tej piłkarskiej. W pierwszych dwóch kolejkach zdobyliście jeden punkt. Jakie masz spostrzeżenia po meczach z Motorem i Radomiakiem?

Przede wszystkim czuję sportową złość i niedosyt. Nie chcę zabrzmieć trywialnie, bo często słyszy się takie określenia, ale to są moje emocje. Jestem zły na siebie, że nie udało nam się sięgnąć po komplet punktów. W każdym meczu powinniśmy chcieć wygrywać. Wyznaję jednak zasadę, że albo wygrywasz, albo się uczysz. W dwóch ostatnich meczach musieliśmy przełknąć gorycz porażki. Nawet remis z Radomiakiem traktuję jako stratę punktów. Głęboko wierzę jednak, że ostatnie dwa niepowodzenia zaprocentują jakoś w przyszłości.

Na portalu trojmiasto.pl znalazłem twoją wypowiedź o tym, że Arka nie powinna szukać taniego alibi. Tymi słowami chciałeś dodatkowo zmotywować drużynę? Wylać na nią kubeł zimnej wody?

Po części taki był wymiar tej wypowiedzi. Nie możemy zadowalać się tym, co udało nam się już osiągnąć. Wywalczenie awansu to świetna sprawa, sam poczułem tego smak w swojej karierze piłkarskiej. W Ekstraklasie jednak poziom zdecydowanie wzrasta. Nikt się przed nami nie położy. W każdym meczu, od samego początku rozgrywek, trzeba wyszarpywać punkty. Niestety, nam nie udało się to w pierwszych dwóch spotkaniach, ale w następnych kolejkach to powinien być nasz cel. W poprzednim sezonie zaznałem goryczy spadku z Puszczą, więc chciałbym za wszelką cenę uniknąć powtórzenia tego scenariusza. Musimy być najlepszą wersją Arki Gdynia i starać się wygrywać co tydzień.

Do końca sierpnia Arka ma na rozkładzie m.in. Legię, Pogoń, Lechię czy Wisłę Płock. Obawiasz się, że podczas wrześniowej przerwy na kadrę w klubie może się zrobić nerwowo?

Nie obawiam się tego, ponieważ codziennie widzę, jak koledzy z zespołu ciężko pracują, abyśmy zdecydowanie lepiej funkcjonowali jako kolektyw. Wierzę, że pojedziemy do Warszawy z nastawieniem wywalczenia trzech punktów. Nie trzeba specjalnie tłumaczyć, jak prestiżowy będzie mecz z Legią. To spotkanie okaże się jednak dla nas okazałe tylko, jeżeli dobrze zaprezentujemy się jako zespół. Wierzę, że nasza praca się obroni i pokażemy wartość. O innych przeciwnikach nie chcę na razie mówić. To zbędne wybieganie w przyszłość. Wolimy działać na takiej zasadzie, że każdy kolejny mecz to finał.

Arka ma obecnie zespół, który pozwala myśleć o utrzymaniu w Ekstraklasie?

Tak. Krótko i zdecydowanie.

W poprzednim sezonie Motor Lublin czy GKS Katowice pokazały, że beniaminek nie musi tylko skupiać się na samym utrzymaniu w lidze. Arkę stać na coś więcej niż tylko pozostanie w elicie?

Życzyłbym tego sobie i kibicom. Wyniki beniaminków z poprzedniego sezonu to fajne historie, które mogą stanowić dla nas drogowskaz. Powinniśmy trzymać się naszej tożsamości oraz być wierni idei. Tylko praca może nam przynieść korzystne rezultaty. Nie ma innej drogi, choć mam nadzieję, że my napiszemy jeszcze lepszy rozdział niż Motor czy GKS. Chcemy sprawić, żeby kibice mieli satysfakcję z przychodzenia na nasze mecze i oglądania gry Arki.

Siła nawyków

Zadebiutowałeś w Ekstraklasie w wieku 29 lat, czyli dość późno jak na piłkarza. W ciągu kilku lat stałeś się jednak naprawdę solidnym ligowcem i nie schodzisz z poziomu piłkarskiej elity. Teraz zakontraktowała cię Arka. Czemu wybrałeś akurat ten zespół?

Przede wszystkim decydujący był czynnik pozostania na poziomie Ekstraklasy. To było dla mnie kluczowe. Ważna była też wizja drużyny. Klubowi decydenci okazali mi również duże zaufanie. Uważam, że mam jeszcze niejeden sufit do przebicia. To pokłosie nawyków, które udało mi się wypracować w ostatnich latach.

Sporo mówisz o nawykach. Wypracowałeś sobie jakieś konkretne zwyczaje, które pomagają ci w utrzymywaniu dobrej formy?

To proste elementy w codziennym funkcjonowaniu. Dla mnie są częścią rutyny. Mam na myśli przede wszystkim higienę snu, zdrowe odżywianie czy odpowiednią regenerację po meczach. Nie da się tego wypracować z dnia na dzień. Trzeba się poświęcić, żeby wykreować te automatyzmy. Uważam, że warto. Przyznałeś przed chwilą, że debiutowałem w późnym wieku. Gdy już wszedłem na ten piłkarski szczyt, to chciałbym jak najdłużej się na nim utrzymać. Wymaga to dużo uwagi, konsekwencji, bo wiatry na wysokościach potrafią zdmuchnąć niejedną osobę.

A miałeś przed sezonem oferty z innych drużyn Ekstraklasy?

Arka jako pierwsza zasygnalizowała mi, że jest mną zainteresowana. Gdy to wyszło do mediów, rozdzwoniły się telefony z innych kierunków. Pojawiła się propozycja z innego klubu z Ekstraklasy, a także z kilku ekip z I ligi, które w tym roku pewnie będą walczyć o awans. Ja jednak doceniłem, że Arce bardzo zależało na mojej osobie. Nie chciałem się rozdrabniać i pływać od brzegu do brzegu, ponieważ byłem ukierunkowany na jeden port. Każdy kolejny kontakt przybliżał mnie do Gdyni. Bardzo cieszę się z tego wyboru. Teraz muszę osiągnąć wynik sportowy, jaki sobie założyliśmy.

Nadmorski klimat

Aspekt mieszkania nad morzem miał znaczenie przy podpisywaniu umowy z Arką?

Dla mnie osobiście nie miało to żadnego znaczenia. Byłem w kilku miastach w różnych częściach Polski. My jako Polacy mamy to szczęście, że żyjemy w pięknym kraju, którego każda część oferuje urokliwe krajobrazy. Ja skupiłem się na tym, jak w Gdyni wygląda zaplecze treningowe oraz cała infrastruktura. To, co jest w Arce, daje duże możliwości. Otoczka wokół miasta miała dla mnie drugorzędne znaczenie. Bardziej patrzyła na to moja żona. Cieszyła się, że będzie żyć w tak pięknym miejscu. Co do morza, na palcach jednej ręki mogę policzyć, ile razy byłem już na plaży.

O kwestiach infrastrukturalnych często mówi dyrektor sportowy Arki Veljko Nikitović, który mocno stawia na rozwój klubu na tej płaszczyźnie.

Wydaje mi się, że Arka nawet przed moim przyjściem nie miała sobie nic do zarzucenia w tej kwestii. W ostatnich tygodniach dopieszczono jednak pewne szczegóły. To świadczy o profesjonalizmie osób, które tu pracują. Chcą jak najwięcej wycisnąć z klubu, żeby pozwolić zawodnikom funkcjonować na jeszcze wyższym poziomie. Wysokie wymagania muszą iść w parze z dobrymi warunkami. Ja oceniam je w Arce jako niezwykle wysokie. Nie pozostaje nic innego niż skupić się na zrealizowaniu postawionych przed nami celów.

Czy bolesne doświadczenie, jakim był spadek z Puszczą w poprzednim sezonie, będzie mogło jakoś zaprocentować w obecnych rozgrywkach, jeśli Arka znalazłaby się nad przepaścią?

Nie chciałbym wybiegać tak daleko, ale na pewno doświadczenie z Niepołomic jest pomocne. Wiem, jak zachowywać się w pewnych sytuacjach. Ekstraklasa to bardzo nieprzewidywalny i wyboisty teren. Mając w głowie historię Puszczy, trzeba być wiernym ścieżce, którą się obrało. Nie można z niej zbaczać, nawet jeśli pojawiają się jakieś wyboje. Kluczowa jest refleksja. Ostatnio widziałem inspirującą wypowiedź trenera Lecha Poznań Nielsa Frederiksena. Powiedział, że najlepsze drużyny potrafią bardzo szybko wyjść z kryzysu. Podpisałbym się pod tymi słowami. Jeżeli Arka będzie trzymała się swojej tożsamości, zareaguje w odpowiedni sposób w słabszych momentach.

Wyjątkowa relacja

Może nie wszyscy wiedzą, ale grałeś kiedyś w jednej drużynie z trenerem Arki Dawidem Szwargą. Występowaliście w Skrze Częstochowa. Czy taka znajomość z boiska wpływa jakoś na relację szkoleniowiec – piłkarz?

Nie sądzę. Znamy się i spędziliśmy trochę czasu w jednej szatni, ale to ma drugorzędne znaczenie. W Arce ja jestem piłkarzem, a Dawid Szwarga to pan trener. Szacunek musi być. Wszyscy są traktowani tak samo, jest tu pełen profesjonalizm. Jeśli już jakoś moja relacja z Dawidem wpływa na nasze stosunki, to wyłącznie pozytywnie.

Jaki był Dawid Szwarga jako piłkarz?

Zastanawiam się, co powiedzieć, żeby nie skończyć w najbliższym meczu na ławce (śmiech). Był na pewno bardzo charyzmatyczny i opanowany. Kipiała od niego duża pewność siebie. Co tydzień graliśmy razem, ale musieliśmy też pracować, bo często trzeba to łączyć na poziomie III ligi w Polsce. Ja mobilizowałem Dawida, a Dawid mnie. Wspieraliśmy się, żeby robić jeszcze więcej. Trener Szwarga odznaczał się też niezwykłą ambicją i pracowitością. Kiedy Dawid poszedł w stronę trenerki, osobiście byłem zaskoczony, bo miał umiejętności przynajmniej na poziom centralny.

Opanowany, spokojny, ambitny – wypisz, wymaluj Dawid Szwarga jako trener.

Dokładnie. To, jakim był piłkarzem, idealnie odzwierciedla jego charakter w pracy szkoleniowca. Kocha swoją pracę, jest pasjonatem pełną gębą. Łączy pasję z sercem do wykonywanego zajęcia. Jeżeli się tego nie ma, warto dać sobie spokój. Trudno wtedy o sukces.

W każdym z czterech poprzednich sezonów w Ekstraklasie strzeliłeś przynajmniej jednego gola. W obecnych rozgrywkach również masz już na koncie jedno trafienie. To jakiś patent?

Przed każdym sezonem wypisuję sobie w notesie cele drużynowe oraz indywidualne na dany rok. Widnieje tam też rubryka dotycząca bramek i asyst. Nie mogę zdradzić szczegółów tego kajetu, ale ambitnie podchodzę do tematu. Tylko w dwóch sezonach nie udało mi się zrealizować celów, które sobie założyłem. Taka sytuacja wydarzyła się w minionych rozgrywkach, gdy spadłem z Puszczą z Ekstraklasy. Zdobyłem też tylko jedną bramkę, a zawsze zakładam, że strzelę ich więcej. Najważniejsza jest jednak drużyna. Dopiero potem rozpatruję cele indywidualne. Najlepiej, gdy zespół jest fundamentem, dzięki któremu mogę rozwijać się jako piłkarz. Wracając do pytania, strzelone gole to wypadkowa tego, co robię na treningach. Dość często zostaję po treningach i na sucho finalizuję dośrodkowania czy po prostu uderzam na bramkę. Jako obrońca o inklinacjach ofensywnych mam mniej sytuacji. Gdy już przydarzy się taka akcja, muszę być przygotowany w stu procentach.

Marzenie o reprezentacji

Występujesz na lewej obronie, czyli na pozycji, na której od kilku lat problemy ma reprezentacja Polski. Powiedziałeś jednak w wywiadzie dla TVP Sport, że “zakręciłbyś się wokół kadry, gdyby nie twój wiek”. Nie wierzysz więc w powołanie?

Oczywiście, że wierzę. Gdybym wiedział, że odstaję od rywali do gry w kadrze, to może bym przestał marzyć. Póki jest zdrowie, które pozwala mi na grę w Ekstraklasie, to wciąż mocno wierzę w powołanie. To musi być jednak podparte dobrym funkcjonowaniem zespołu i jeszcze lepszą formą indywidualną. Innej drogi nie ma. Jeśli wystąpi synergia obu tych elementów, można poważniej zastanowić się nad powołaniem.

Nowy selekcjoner zna i ogląda Ekstraklasę. Ponoć myśli też o powrocie do formacji z czwórką obrońców, gdzie będzie miejsce dla lewego defensora. Scenariusz układa się kapitalnie.

Będziemy mogli o tym rozmawiać, jeśli moje indywidualne liczby będą bardziej okazałe. Jeżeli jeszcze Arka będzie dobrze wyglądać, to może faktycznie będę jednym ze starszych zawodników, który otrzyma powołanie do kadry. To byłaby fajna historia dla piłkarzy, którzy już stracili wiarę, że takie rzeczy mogą się zdarzyć. Dlaczego nie? Nie ma czegoś takiego jak limity.

W rozmowie dla portalu trojmiasto.pl zdradziłeś, że chciałbyś po raz pierwszy wygrać z Arką derby Trójmiasta na poziomie Ekstraklasy. Ten mecz już za kilka tygodni. Forma Lechii i jej minusowe punkty dodają wam otuchy?

Miałem nadzieję, że to pytanie nie padnie, bo nie chciałem wybiegać tak daleko w przyszłość. Wiadomo jednak, że derby rządzą się swoimi prawami. Ja sam jako piłkarz miałem okazję grać w derbach Krakowa czy “świętej wojnie” Radomiaka z Koroną. To specyficzne spotkania. Duże ciśnienie, jeszcze większa motywacja, a także nobilitacja, żeby występować w takich meczach. Często kibice zaznaczają sobie na początku sezonu daty pojedynków derbowych. Żyją takimi spotkaniami. My, zawodnicy, nie chcemy zawieść fanów. Nie lubię jednak, gdy mówi się o jakimś specjalnym przygotowaniu do tych gier. To by znaczyło, że w poprzednich kolejkach motywacji nie było. Emocje emocjami, ale nie można zatracić swojego pomysłu na grę.

Oferta z Włoch

W 2021 roku mówiłeś dla “watch-esa.pl”, że wciąż marzysz o wyjeździe za granicę. Do tej pory ta wizja się nie ziściła. Nadal jest w tobie pragnienie spróbowania swych sił poza Polską?

Na wyjazd za granicę może być za późno, ponieważ moja córeczka od września zaczyna szkołę. Ja jako rodzic chciałbym czynnie uczestniczyć w jej wychowaniu, zwłaszcza w tak ważnym okresie. Wydaje mi się, że chęć na zagraniczny transfer trochę mi już minęła. Skupiam się bardziej na teraźniejszości. Gdybym miał dostać ofertę last-minute z zagranicy, nie zdecydowałbym się na nią. Jest praca do wykonania w Gdyni i chcę odcisnąć w Arce swoje piętno.

Nigdy nie miałeś szansy na transfer zagraniczny?

Miałem. W 2022 roku pojawiły się takie opcje. Z różnych względów, niezależnych ode mnie, nie okazały się skuteczne.

Jakie to były kierunki?

Włochy, Belgia oraz Izrael.

Włochy? Chodził o Serie A?

Nie, to była drużyna z Serie B.

A może triathlon?

Masz 34 lata, więc zostało ci jeszcze kilka lat gry. Czy masz już jednak plany na to, jak ułożyć sobie życie po zakończeniu kariery?

Trudno byłoby mi zerwać z piłką nożną. Na pewno zostanę blisko tego środowiska. Nie wiem jeszcze, w jakiej funkcji, ponieważ chcę pozostać otwarty na różne możliwości. Wyobrażałbym siebie w przyszłości, jak przekazuję swoją wiedzę i wartości młodym zawodnikom. W tym kierunku coś się pewnie wydarzy. Nawet z żoną niedawno rozmawiałem na ten temat i sama stwierdziła, że sobie nie wyobraża, że po zakończeniu kariery z dnia na dzień odetnę się od piłki. To niemożliwe. Będąc tak długo w futbolu, nie da się zrezygnować z tych uczuć tak szybko.

A co z aktywnością fizyczną?

Będę musiał poszukać sobie jakiejś alternatywy. Kiedyś myślałem o triathlonie, więc może pójdę w tę stronę.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Zły timing i błędne decyzje. Pozycja ter Stegena w Barcelonie już nie wróci
Lech Poznań z cennym zwycięstwem! Kolejny gol Ishaka! [WIDEO]
Jesus Imaz goni legendę. W tym sezonie może pobić absolutny rekord!
Samobój i duże pretensje do sędziego Frankowskiego w meczu Widzewa. “Największa kontrowersja sezonu”
Właściciel Pogoni Szczecin z jasnym przekazem ws. Koulourisa. Dał mu wybór
Znamy ceny biletów na wrześniowy mecz reprezentacji Polski
Syn legendy futbolu może trafić do Lecha Poznań! To wychowanek akademii Realu Madryt
Oficjalnie: Reprezentant Polski trafił do Serie A!
Darwin Nunez odejdzie z Liverpoolu. Rozmawia z włoskim gigantem
Bruk-Bet dobrze zaczął, ale Kamil Grosicki uratował Pogoń Szczecin [WIDEO]