Legia źle weszła w arcyważny mecz
Legia Warszawa poleciała do Kazachstanu w dobrych humorach. W niedzielę podopieczni Edwarda Iordanescu pokonali Lecha Poznań w meczu o Superpuchar Polski. Szybko musieli jednak zapomnieć o tym osiągnięciu. W rewanżowym starciu drugiej rundy eliminacji do Ligi Europy legioniści bronili skromnej zaliczki przed Aktobe FK. Kazachowie mieli do odrobienia tylko jedną bramkę.
Gospodarze starali się grać odważnie już od pierwszych minut. Pomagała im obecność Daniela Sosaha i Artura Szuszenaczewa – a więc zawodników, których zabrakło w Warszawie. Już w 10. minucie Aktobe stworzyło sobie groźną okazję. Na bramkę Kacpra Tobiasza uderzył znany z polskich boisk Gieorgij Żukow.
Na odpowiedź Legii trzeba było czekać aż do 33. minuty. Rumuńskiego bramkarza próbował postraszyć Marc Gual. Ekipa z Kazachstanu nie dawała jednak za wygraną. Pod koniec pierwszej połowy znów przejęła inicjatywę. W 40. minucie wspomniany wcześniej Szuszenaczew zmusił Tobiasza do interwencji. Pierwsza połowa zakończyła się bezbramkowym remisem. Edward Iordanescu mógł być rozczarowany postawą swoich zawodników.
Juergen Elitim dał Legii wygraną
Po przerwie Kazachowie znów tworzyli zagrożenie w polu karnym Legii. Podopieczni Wiaczesława Lewczuka mogli jednak mówić o dużym szczęściu. W 69. minucie z rzutu wolnego w poprzeczkę trafił Wahan Biczachczjan. Z kolei dobitka Kacpra Chodyny odbiła się od słupka.
Stołeczna ekipa nie potrafiła pójść za ciosem. Jakby tego było mało, Kazachowie rozpędzali się z każdą minutą. Legia wręcz prosiła się o gola. W 80. minucie do siatki trafił Oralchan Omirtajew. Okazało się jednak, że snajper był na spalonym.
Aktobe nie potrafiło wykorzystać problemów koszmarnie prezentującej się Legii. Gdy już wydawało się, że w tym spotkaniu nie padną gole, do głosu doszedł Juergen Elitim. W doliczonym czasie gry Kolumbijczyk pokonał bramkarza po indywidualnej akcji. Zdobywcy Pucharu Polski zapewnili sobie awans do drugiej rundy Ligi Europy, gdzie czeka na nich czeski Banik Ostrawa. Mecze odbędą się 24 i 31 lipca. Jedno jest pewne – legioniści mają przed sobą dużo pracy.