Adrianna Sułek-Schubert walczy z depresją poporodową
Adrianna Sułek-Schubert w lutym 2024 roku urodziła syna, a kilka miesięcy później wystartowała na igrzyskach. W trakcie ciąży intensywnie trenowała. Pod koniec roku w podcaście “W cieniu sportu” wyznała, że wiele rzeczy zrobiłaby inaczej. Teraz w mediach społecznościowych podzieliła się poruszającym wyznaniem. Cierpi na depresję poporodową. – To będzie jeden z tych wpisów, który części się spodoba, a część będzie chciała znowu wylać swój jad, ale.. Czy ja jestem zupą pomidorową, żeby mnie wszyscy lubili? Nie – wyjawiła.
– W miarę możliwości będę uzupełniać zaległości z minionych tygodni i miesięcy. Ten wpis będzie pierwszy dotyczący mojej walki z depresją poporodową. Ten wpis będzie przyznaniem się do depresji choć przez kilka ostatnich lat nie sądziłam, że mnie ta choroba kiedykolwiek spotka. Nie wiedziałam, że można tak bardzo nie chcieć stawić czoła codziennym czynnościom, jakim są choćby wstanie z łóżka czy zjedzenie posiłku. Nie sądziłam, że mnie, tę Adę z nadmiarem energii, spotka bezsilność, że będzie mi obojętnie czy ukończę trening, czy wrócę do domu w połowie pracy, że głowa będzie pełna wyniszczających i demotywujących myśli, że krótki płacz dziecka będzie wytłumaczeniem na bezsilność prozy życia. Ile miesięcy to już trwa? O długo za długo – napisała.
– Dlaczego teraz o tym mówię? Bo dopiero teraz mam siłę i odzyskuję radość z życia. Bo rozdarte serce pomiędzy macierzyństwem a sportem nie pomagało mózgowi przezwyciężyć wyrzutów sumienia względem niebycia wystarczającą. Bo każda najmniejsza przyjemność jak krótka drzemka gdy synek poszedł z dziadkiem na spacer czy wieczorne zignorowanie 5 minutowego limitu (na dobę) na Instagramie to znowu ten głos „nie wrócisz na najwyższy poziom”, „jesteś złą matką”, „przegrywasz w wyścigu zwanym życiem” … to była codzienna wewnętrzna litania krytyki, której końca nie było czuć, słychać i widać – dodała.
Lekkoatketka zaznaczyła, że pracuje z psychologiem i powoli wraca do formy. – Co mnie dzisiaj podkusiło, by się tym podzielić? Bardzo długo rozważałam leczenie farmakologiczne, ale cierpliwie dążyłam według zdrowego schematu i próbowałam tłumić złe chochliki, regularnie rozmawiałam z psychologiem i dzisiaj czuję, że staję na nogi. Pracowałam przez tych kilka miesięcy nad odnalezieniem swojej ulubionej tożsamości. Codziennie patrzę w lustro i odpowiadam twierdząco na pytanie, czy chce być sportowcem. I od 5 dni zaczęłam w to wierzyć i odpowiadać z niewymuszonym przekonaniem. W końcu zaktualizowałam najstarsze i najbardziej skuteczne oprogramowanie. Nie chcę zgubić tego poczucia bezpieczeństwa. Znowu czuję, że żyję. Mam dla kogo – podkreśliła.