Legia porozumiała się z Trabzonsporem, ale jest haczyk
Legia Warszawa zaczęła kadencję Edwarda Iordanescu od skromnego zwycięstwa z Aktobe FK w pierwszej rundzie eliminacji do Ligi Europy. Rumuński trener nie może być zadowolony z gry swojego zespołu. Jedyną bramkę dla legionistów zdobył Wahan Biczachczjan. Jakby tego było mało, 47-latek może martwić się brakiem wzmocnień. W letnim okienku transferowym na Łazienkowską trafił jedynie Petar Stojanović.
W ostatnich tygodniach jeden z rumuńskich portali przekazał, że stołeczny klub interesuje się Ianisem Hagim. Szybko stało się jednak jasne, że hitowy transfer najprawdopodobniej nie dojdzie do skutku. Pojawiały się też spekulacje na temat dalszej przyszłości Denisa Dragusa, a więc napastnika reprezentacji Rumunii. Od początku było wiadomo, że rozmowy w sprawie piłkarza Trabzonsporu nie będą łatwe.
Najnowsze informacje na temat 26-latka przekazał portal digisport.ro. Okazuje się, że Legii udało się spełnić oczekiwania finansowe tureckiego klubu. Klub chciał wydać dwa miliony euro na piłkarza, który w minionym sezonie strzelił trzy gole i zaliczył jedną asystę w 26 występach. Propozycja została przyjęta przez Trabzonspor.
Rzecz w tym, że w Turcji Dragus zarabia 1,7 miliona euro za sezon. Legii absolutnie nie stać na takie obciążenie budżetu płacowego. Rozmowy ostatecznie zakończyły się fiaskiem, ponieważ Rumun nie chciał zgodzić się na obniżkę pensji. Wiele wskazuje na to, że snajper trafi do Gaziantep FK.
Choć legioniści będą musieli obejść się smakiem, pocieszyć może ich to, że coraz bliżej finalizacji jest transfer Milety Rajovicia z Watfordu. Duńczyk ma kosztować zespół z Łazienkowskiej aż trzy miliony euro.