Iga Świątek lepsza od Belindy Bencić
Iga Świątek przystąpiła do Wimbledonu po przegranym finale turnieju w Bad Homburg. Kibice i eksperci liczyli na to, że Polce uda się pobić swój najlepszy wynik na londyńskich kortach. Dokonała tej sztuki dzięki wygranej w cwierćfinałowym meczu z Ludmiłą Samsonową. Od finału dzieliło ją już tylko starcie z Belindą Bencić (35. WTA), która pokonała m.in. Mirrę Andriejewą.
Raszynianka znacznie lepiej weszła w mecz. Pomogło jej też to, że Bencić nabawiła się urazu kolana w drugim gemie. Szwajcarka wygrała swojego pierwszego gema dopiero przy stanie 0:3 dla Świątek. O odrabianiu strat nie było jednak mowy. Iga miała niemal całkowitą kontrolę nad tym, co dzieje się na korcie. Wygrała pierwszą partię 6:2 po 37 minutach gry – choć tak naprawdę set trwał ok. 30 minut. Wszystko przez to, że zasłabł jeden z kibiców.
W pierwszym secie Świątek popełniała mniej niewymuszonych błędów od swojej rywalki. Miała też na swoim koncie więcej winnerów. Zawodniczka ze Szwajcarii nie chciała jednak dawać za wygraną. Na początku drugiej partii miała dwa break pointy, których jednak nie wykorzystała. Iga była zaś bezlitosna. Przełamała Bencić przy pierwszej możliwej okazji. Szybko stało się jasne, że czwarta rakieta świata znów może otworzyć słynną “piekarnię”.
Kilka chwil później Iga Świątek dopięła swego. Podopieczna Wima Fissette stała się trzecią Polką, która awansowała do finału Wimbledonu. Tam czeka na nią Amanda Anisimowa. Zawodniczka reprezentująca Stany Zjednoczone nieoczekiwanie pokonała Arynę Sabalenkę.