– Chcę walczyć o najwyższe trofea. Kto chce zostać w Interze, dobrze, walczmy. Kto natomiast nie chce zostać, niech odejdzie. Potrzebuje zawodników, którzy chcą tu być. Nosimy ważną koszulkę. Potrzebujemy najlepszej mentalności, albo, proszę, odejdźcie – powiedział Lautaro Martinez po tym jak Inter odpadł z Klubowych Mistrzostw Świata. I nikt nie miał złudzeń, że Argentyńczyk uderzył w Hakana Calhanoglu, który romansuje z Galatasaray. Reprezentant Turcji ma kosztować 35-40 milionów euro.
Odejście kluczowego rozgrywającego byłoby dużym ciosem dla fanów Interu, bo Calhanoglu stał się w mediolańskim klubie jednym z najlepszych piłkarzy świata na pozycji nr. “6”, czyli registy, jak mawiają Włosi. 31-latek zdobył z Interem mistrzostwo Włoch, trzy Superpuchary oraz dwa razy doszedł do finału Ligi Mistrzów. Wystąpił w 182 meczach, a miał udział przy aż 70 bramkach (38 goli, 32 asysty). Te liczby robią wrażenie, bo mówimy o cofniętym rozgrywającym.
Co odejście Calhanoglu oznacza dla Zielińskiego?
Piotr Zieliński znalazł się na celowniku Lazio, gdzie wrócił do pracy trener Maurizio Sarri, który zna Polaka już od czasów Empoli. Problem w tym, że Lazio właśnie otrzymało zakaz transferowy. Wiele więc wskazuje, że “Zielek” zostanie w Interze, ale niekoniecznie wskoczy do pierwszego składu za Calhanoglu. To dlatego, że Inter już ma na oku następce Turka. Chodzi o Edersona z Atalanty.
– To banalne pisać, że wszyscy lubią Edersona. W Interze Brazylijczyk jest dziś uważany niemal za marzenie. Aby przekonać Atalantę do tego, by chociaż usiadła i porozmawiała o transakcji, potrzeba nie mniej niż 45-50 milionów euro. I Inter zdaje sobie z tego sprawę. Nie jest to jednak kwota niemożliwa do osiągnięcia, choć już klub zainwestował prawie 70 milionów na Sucicia, Luisa Henrique i Bonny’ego – pisze “La Gazzetta dello Sport”.
25-letni Ederson to 3-krotny reprezentant Brazylii, który występuje w Atalancie od 2022 roku, gdy opuścił Salernitanę. Wcześniej w Brazylii reprezentował m.in. Corinthians. Reasumując odejście Calhanoglu oznacza dla Zielińskiego wciąż zażartą walkę o pierwszy skład.