Cezary Kulesza intensywnie szuka nowego selekcjonera reprezentacji Polski, po tym jak przejęcia kadry odmówił Maciej Skorża, do tej pory faworyt wyścigu. Wciąż nie wiadomo, kto zastąpi Michała Probierza, ale najczęściej mówi się o Janie Urbanie, Marku Papszunie, Jerzym Brzęczku, Jacku Magierze czy o powrocie Adama Nawałki.
– Już przed nominacją Michała Probierza, którego akurat bardzo cenię i jest moim przyjacielem, optowałem za Jankiem Urbanem. Jasiu był świetnym piłkarzem, prowadził też wiele klubów i ma doświadczenie międzynarodowe. W Kraju Basków jest przecież legendą. No i terminował u Leo Beenhakkera, a po przykładzie Adama Nawałki wiemy, że kto wyszedł spod skrzydeł Holendra, ten wiele potrafi – mówi Kanałowi Sportowemu Michał Listkiewicz, były prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej.

– Urban to trener z klasą i wspaniały człowiek. Z nim na ławce raczej nie grożą nam konflikty wewnątrz drużyny. Potrafi prowadzić zespoły z małym potencjałem, a nasza reprezentacja właśnie taka jest. Nie czarujmy się, bo wielu zawodników ma kłopoty z regularną grą w zagranicznych klubach. Janek udowodnił już w Górniku Zabrze, że mając niski budżet transferowy i niezbyt mocny zespół kadrowo, potrafi dużo z tego wycisnąć. No i pracował tam z wielką gwiazdą, która nie ma łatwego charakteru, czyli z Lukasem Podolskim. A nam właśnie potrzeba trenera, który pozbiera drużynę do kupy, przede wszystkim pod kątem mentalnym, tak jak to kiedyś zrobił Leo. Nie ma co teraz szukać trenera na przyszłość, żeby na siłę dać szansę młodemu. Musimy działać tu i teraz, czyli tak jak już śpiewała Budka Suflera “ratujmy, co się da”. Trzeba ratować eliminacje do mundialu – uważa Listkiewicz.
Listkiewicz ostrzega Kuleszę
O ile przyszłość reprezentacji Polski jest niejasna, o tyle już wiadomo, że obecny prezes PZPN będzie rządził federacją przez kolejne cztery lata, bo do czerwcowych wyborów nie zgłosił się żaden inny kandydat.
– Jestem tym zszokowany. Nawet jakiś czas temu mówiłem w “Całe Futbol”, że rozważam start w wyborach. I wie pan co? Teraz żałuję, że nie startuję. Gdyby można było się jeszcze zgłosić, to bym się teraz zgłosił. Nawet tylko dla zasady, żeby był jakikolwiek wybór. Fakt, że Kulesza nie ma kontrkandydata, świadczy o tchórzostwie całego środowiska. Gdy ja startowałem przeciwko Bońkowi, to byli różni kandydaci, a dziś co się z nimi dzieje? Może oni są już zadowoleni, bo siedzą w zarządach i czują się bezpiecznie? A może po prostu boją się wystartować, bo jak przegrają, to później zostaną pominięci i stracą ciepłe posady? Powtórzę: pachnie mi to tchórzostwem – mówił na naszych łamach Roman Kosecki.
Poprosiliśmy Listkiewicza, by skomentował słowa Koseckiego.
– Coś w tym jest. Pewnie paru kandydatów, którym marzyło się to stanowisko, a nie są już tak wiekowi jak ja, pewnie pomyśleli, że skoro mają i tak przegrać, to wolą poczekać cztery lata. Zarazem mam jednak wrażenie, że ten atak na Kuleszę jest nieco historyczny. Czepianie się go, że słucha Zenka Martyniuka, a nie Beethovena, jest śmieszne. Gust muzyczny nie ma nic wspólnego z pełnieniem funkcji prezesa federacji. Choć mam też świadomość, że PZPN zawsze był krytykowany, niezależnie, czy prezesem był legendarny Kazimierz Górski, Marian Dziurowicz, Michał Listkiewicz, Grzegorz Lato, Zbigniew Boniek czy teraz Kulesza – uważa Listkiewicz.
– A jednak za kadencji Bońka wizerunek PZPN-u był znacznie lepszy od obecnego. Czyż nie? – dopytujemy.
– No właśnie “wizerunek”. Ale czy poza PR-em było coś więcej? Niedawno przytoczono wypowiedź Bońka sprzed sześciu lat, że cała Europa zazdrości nam Akademii Młodych Orłów”. No to te “Orły” teraz nie latają, tylko wypadły z gniazda na ziemie, co zobaczyliśmy podczas mistrzostw Europy do lat 21 – odpowiedział Listkiewicz.
ME U21 w wykonaniu Biało-Czerwonych okazały się kompletną katastrofą. Reprezentacja Polski przegrała wszystkie mecze. Na dzień dobry lepsi okazali się Gruzini (2:1), a później drużynę Adama Majewskiego pokonali Portugalczycy (5:0) oraz Francuzi (4:1). Polacy stracili aż 11 bramek, a zdobyli zaledwie dwie.
Michał Listkieiwcz, który pełni funkcję przewodniczącego Komisji Zagranicznej PZPN, jest uznawany za optymistę, który zawsze widzi szklankę do połowy pełną. Czy w takim razie potrafi doszukać się pozytywów w kadencji Kuleszy?
– Znajdę plusy. Przeżywamy renesans piłki kobiecej, która nigdy nie miała się tak dobrze, jak teraz. Organizujemy też masę turniejów dla dzieci i młodzieży. Za moich czasów było kilka, a teraz jest pewnie kilkadziesiąt. Wiem, że z tych turniejów zbyt wielu piłkarzy nie będzie, ale za to dzieci przyjemnie i aktywnie spędzają czas. Doceniłbym też silną międzynarodową pozycję PZPN-u, o czym świadczy, że regularnie organizujemy ważne imprezy sportowe. Niedawno gościliśmy finał Ligi Konferencji UEFA, a teraz mamy Mistrzostwa Europy U-19 Kobiet na Podkarpaciu. Niemal co roku jest jakaś ważna impreza u nas. Podczas Euro 2012 Polacy nauczycieli się organizacji i do dziś z tego doświadczenia korzystamy. Po Euro zostało coś więcej niż tylko stadiony czy nowe drogi – uważa Listkiewicz.
Już 30 czerwca w Warszawie odbędzie się Walne Zgromadzenie PZPN, gdzie Kulesza zostanie ponownie wybrany prezesem.
– Druga kadencja jest zawsze trudniejsza niż pierwsza, bo człowiek osiada na laurach i ma jeszcze świadomość, że nikt go już nie obali, bo jest dwukadencyjność. Pojawia się wtedy rozleniwienie. I właśnie przed tym bym przestrzegał Czarka. No i kluczowe będzie odbudowanie wyników reprezentacji, bo ostatnie tygodnie były katastrofalne, zarówno u seniorów, jak i w drużynach młodzieżowych – podsumował Listkiewicz