Cudowne rzuty wolne Juninho Pernambucano, błyskotliwe gole Karima Benzemy, parady Hugo Llorisa czy rajdy Sylvaina Wiltorda. To pierwsze skojarzenia, gdy mówi się o Lyonie z pierwszej dekady XXI wieku, gdy brylował w Lidze Mistrzów, często karcąc Real Madryt, czy zdobywał seryjnie mistrzostwa Francji. Siedmiokrotni triumfatorzy Ligue 1 jednak już od wielu lat są w dołku. Ostatni raz Lyon doczłapał do podium francuskiej ekstraklasy w 2019 roku.
Problem w tym, że Olympique miał także problemy, a może przede wszystkim, poza boiskiem. Lyon już kilkanaście miesięcy temu wykazał, że ma dług wynoszący ponad pół miliarda euro. John Textor, amerykański właściciel klubu, w ostatnich miesiącach robił dobrą minę do złej gry, ale ostatecznie historia może nie mieć happy endu.
Lyon zdegradowany. Ale jest jeszcze nadzieja
DNCG, czyli francuska komisja nadzoru finansowego, zdegradowała Olympique Lyon do Ligue 2. To kara od której klub może się jeszcze odwołać, ale zarazem to jasny sygnał, że Lyon musi szybko wykombinować finansowe gwarancje. Okazuje się, że letnia sprzedaż Rayana Cherkiego do Manchesteru City za ok. 40 mln euro nie wystarczyła, by klub wykaraskał się z problemów finansowych.
Paradoks sytuacji polega na tym, że teoretycznie Lyon może zostać zdegradowany do Ligue 2, ale wciąż występować w Lidze Europy, gdzie awansował dzięki szóstej lokacie na koniec sezonu.
W kadrze Lyonu wciąż znajdziemy wiele ciekawych nazwisk. W minionym sezonie grali w nim m.in,: Nemanja Matić, Corentin Tolisso, Malick Fofana, Georges Mikautadze czy Alexandre Lacazette.