Real może mówić o sporym rozczarowaniu
Real Madryt zaczął erę Xabiego Alonso środowym starciem z Al-Hilal. Choć faworytem byli Królewscy, saudyjski gigant szybko pokazał, że nie zamierza składać. W pierwszym kwadransie przeważali podopieczni Simone Inzaghiego, który opuścił Inter Mediolan po porażce w finale Ligi Mistrzów. Bliski wpisania się na listę strzelców był m.in. Marcos Leonardo.
Azjatycki potentat ma czego żałować, bowiem Real objął prowadzenie w 34. minucie. Strzelcem pierwszego gola za kadencji Alonso nieoczekiwanie został Gonzalo Garcia. Radość wicemistrzów Hiszpanii nie trwała jednak długo. Kilka minut później Raul Asensio faulował swojego rywala a w polu karnym, a sędzia Facundo Tello wskazał na “wapno”. Pod koniec pierwszej połowy do wyrównania doprowadził Ruben Neves. Co więcej, tuż przed zejściem do szatni drugiego gola dla Al-Hilal mógł strzelić Salem Al Dawsari.
Real traci punkty w pierwszym meczu KMŚ
Xabi Alonso zapewne nie spodziewał się tego, że po pierwszych 45 minutach będzie musiał podnosić swoich piłkarzy na duchu. Real bardzo dobrze wszedł jednak w drugą połowę. Zagrożenie pod bramką Bono tworzył zarówno wprowadzony z ławki rezerwowych Arda Guler, jak i Goncalo Garcia. Po strzale tego drugiego bramkarz musiał interweniować.
Al-Hilal też miało swoje sytuacje, lecz z czasem tempo spotkania wyraźnie spadło. Zawodnicy obu drużyn nie mogli poradzić sobie z temperaturą w Miami. Na emocje trzeba było czekać aż do doliczonego czasu gry. Po faulu na Franie Garcii do jedenastki podszedł Fede Valverde. Pomocnik nie potrafił jednak pokonać Bono.
Wynik meczu nie uległ już zmianie. Realowi nie pomogło nawet to, że po raz pierwszy w koszulce “Królewskich” pokazał się Trent Alexander-Arnold i Dean Huijsen. Xabi Alonso zapewne inaczej wyobrażał sobie początek swojej kadencji. Podopieczni Hiszpana mogą odkupić winy w meczach z Pachucą (22.06) i Red Bull Salzburg (27.06).