“Chciałbym z całego serca podziękować Trenerowi za wszystko i trzymam kciuki za dalszą karierę” – napisał 50-krotny reprezentant Polski. Wielu innych piłkarzy naszej kadry, nawet z silniejszą pozycją w drużynie niż Frankowski, nie zdecydowało się na taki ruch. Dlaczego?
– Piłkarze niestety są biznesmenami i projektują kariery. Myśleli: “po co publicznie żegnać trenerem?”. Może zrobili to SMS-owo. To taka dziwna kalkulacja. “Nie podziękuję trenerowi, bo to się nie spodoba kibicom albo nowemu szkoleniowcowi” – ocenił Mateusz Borek.
– W kontekście tego, co się wydarzyło, nie możemy nie mówić o piłkarzach. Zbigniew Boniek kilka dni temu w rozmowie ze mną powiedział, że też mieli słabszych trenerów w Widzewie Łódź, ale nie miało to przełożenia na piłkarzy. Trener ma pomóc, ale na końcu są piłkarze. U nas w łeb dostaje tylko trener – dodał.
– Michał w tej chwili na pewno jest rozżalony, na pewno dużo rzeczy go przytłacza. Dobrze, że chodzi na spacery, spędza czas z rodziną i gra w golfa. Żeby wrócić do pracy, to musi być głodny.
– Myślę, że Probierz nie będzie brał pierwszej propozycji z brzegu. Nie wiem, czego on chce. Czy chce zapachu trawy i boiska? Życie trenera klubowego to jest praca 24 godziny na dobę. Jesteś cały czas pod prądem. Codziennie żyjesz problemami 28 ludzi w klubie. Dzień w dzień. W tej pracy musisz mieć ogień – zakończył Borek.