Arsenal początkowo zdominował PSG. Minęła dopiero siódma minuta, a Gigio Donnarumma miał już na liczniku dwie świetne parady. Szczególnie zaimponował przy mocnym strzale Martina Odegaarda. Ale im dłużej trwała pierwsza połowa, tym więcej groźnych akcji kreowało PSG, szczególnie z kontrataków. Pierwszym ostrzeżeniem dla gości był strzał Chwiczy Kwaracchelii, który zza pola karnego trafił w słupek. Swoją okazję miał także utalentowany 19-latek Desire Doue, ale gola na 1:0 – w 27. minucie – strzelił Fabian Ruiz. I to jakiego gola!
Dla byłego pomocnika Napoli była to piąta bramka w sezonie i dopiero pierwsza w tej edycji LM. Mistrzowie Francji schodzili na przerwę, prowadząc 2:0 w dwumeczu.
PSG w finale Ligi Mistrzów!
W 66. minucie Myles Lewis-Skelly zagrał ręką po strzale Achrafa Hakimiego, ale Vitinha fatalnie zmarnował jedenastkę. Portugalczyk na “chodzonego” – w stylu Jorginho – próbował zaskoczyć Davida Rayę, który świetnie wyczuł pomocnika PSG.
Piłkarze Luisa Enrique podwyższyli na 2:0 w 72. minucie. Wszędobylski Hakimi znalazł się pod bramką Arsenalu i precyzyjnym strzałem umieścił piłkę w siatce. Dla Marokańczyka był to siódmy gol w sezonie, a przecież ma też na koncie 14 asyst. I choć Saka strzelił dla Arsenalu gola kontaktowego w 76. minucie, to PSG ostatecznie wygrało 2:1.
Katarczycy pompują pieniądze w paryski klub od 2011 roku, a Nasser Al-Khelaïfi namówił na grę pod Wieżą Eiffla już: Leo Messiego, Kyliana Mbappe, Zlatana Ibrahimovicia czy Neymara, to jednak PSG nie zdobyło upragnionego Pucharu Europy. W ostatnich ośmiu sezonach aż pięć razy zatrzymywało się na 1/8 finału, a tylko raz dotarło do finału. Pięć lat temu, gdy w pandemicznym turnieju triumfował Robert Lewandowski i Bayern Monachium górowali nad szalejącym Neymarem.
Teraz PSG czeka wielki finał z Interem Mediolan, który odbędzie się 31 maja w Monachium.
Arsenal może być dumny. Kiwior też
No i słówko o pokonanych, bo na to zasłużyli. Dla Arsenalu to i tak była piękna przygoda, której esencją było zdeklasowanie Realu Madryt (5:1) w ćwierćfinale. Pamiętajmy, Kanonierów nie było w półfinale Ligi Mistrzów od 10 lat, a ostatnie mistrzostwo Anglii zdobyli w 2004 roku. W międzyczasie nie wygrali też Ligi Europy, choć pięć razy próbowali. Patrząc z szerszej perspektywy, półfinał był dla Arsenalu sukcesem.
No i był polski wątek w londyńskim zespole. Jakub Kiwior kilka tygodni temu wywalczył miejsce w pierwszym składzie Arsenalu, choć akurat w Lidze Mistrzów grał od jesieni i rozegrał w niej aż 10 spotkań. Najwięcej zyskał dwumeczem z Realem, gdzie potwierdził, że może być cennym zawodnikiem dla Mikela Artety.
W rewanżu z PSG Kiwior też specjalnie nie odstawał poziomem od kolegów. Wygrał większość pojedynków (4/6), ale gorzej wyglądał w rozegraniu (zaledwie 63. proc. skuteczności).