Morishita show!
Ten finał Pucharu Polski był niezwykle istotny dla obu drużyn. Pogoń Szczecin chciała zmazać plamę z poprzedniej edycji pucharu, gdy w dramatycznych okolicznościach przegrała 1:2 z Wisłą Kraków. Legia Warszawa z kolei walczyła także o zakwalifikowanie się do europejskich pucharów i zrehabilitowanie się po rozczarowującej kampanii ligowej. Stawka była zatem ogromna i wykraczała poza samo trofeum.
Pierwszy cios już w 13. minucie wyprowadziła Legia. Luquinhas uderzeniem z bliskiej odległości rozpoczął strzelanie. Fantastyczną akcję wyprowadził wówczas Ryoya Morishita, który kapitalnym dryblingiem z prawej strony wszedł w pole karne, by następnie wystawić koledze “setkę”. Japończyk był w tym starciu w niesamowitej dyspozycji, co potwierdził w dalszym etapie rywalizacji.
Zaledwie siedem minut po trafieniu Luquinhasa do siatki Pogoni trafił Kapuadi. Szymon Marciniak po analizie VAR podjął jednak decyzję o anulowaniu tego trafienia ze względu na zagranie piłki ręką przez jednego z zawodników “Wojskowych”. Jednocześnie arbiter dopatrzył się wcześniejszego faulu bramkarza Pogoni, przez co Legii został przyznany rzut karny. Jedenastkę zmarnował Marc Gual. Jeszcze przed przerwą, bo w 41. minucie, do wyrównania po dośrodkowaniu ze stałego fragmentu gry doprowadził Loncar. Na przerwę obie drużyny schodziły zatem przy wyniku 1:1.
Drugą odsłonę mocno rozpoczęła Legia trafieniem Morishity po kolejnej jego świetnej akcji. Japończyk nie zatrzymał się i w 64. minucie zaliczył drugą asystę – tym razem przy bramce Szkurina. Precyzyjnym prostopadłym podaniem wypuścił nowego napastnika Legii, a ten później z zimną krwią minął golkipera Pogoni. Gdy zdawało się, że Legioniści mają już mecz pod kontrolą, w 67. minucie gola kontaktowego strzelił Koulouris. Spotkanie otworzyło się na nowo, nim w 85. minucie kolejną bramkę dla Legii zdobył Vinagre. Smoliński w ostatnich sekundach strzelił na 4:3, ale nic to już nie dało Pogoni.
Legia Warszawa ostatecznie wygrała to spotkanie 4:3, zdobywając tym samym po raz 21. Puchar Polski. Jednocześnie ekipa Goncalo Feio zagwarantowała sobie tym triumfem grę w kwalifikacjach do następnej edycji Ligi Europy.