Gdy Phil De Fries, weteran UFC, został mistrzem KSW, to Arkadiusz Wrzosek jeszcze nawet nie wiedział, że kiedyś zostanie zawodnikiem MMA. Dziś Brytyjczyk ma na koncie 12 zwycięstw z rzędu w KSW, pokonując m.in. Michała Andryszaka, Szymona Bajora, Augusto Sakaia, Darko Stosicia czy Tomasza Narkuna. Natomiast Wrzosek, który zamienił kick-boxing na MMA zaledwie trzy lata temu, ma już dziś na koncie sześć walk i sześć wygranych.
W listopadzie 2024 roku w Gliwicach Wrzoska czekało najcięższe wyzwanie w karierze, bo Matheus Scheffel był numerem trzy w rankingu wagi ciężkiej KSW. Ale jeśli ktoś miał jeszcze wątpliwości, czy Wrzosek może mierzyć się z topem dywizji, to już ich nie ma. Wierny kibic Legii Warszawa rozbił doświadczonego Brazylijczyka w zaledwie 25 sekund. Teraz jednak czeka go piekielnie trudne wyzwanie, bo jeszcze nikt nie zagroził De Friesowi w KSW.
Wrzosek kontra De Fries
Już 14 lipca Wrzosek (6-0) postara się rozbić De Friesa w walce wieczoru gali XTB KSW 107 w trójmiejskiej Ergo Arenie. Polak na pewno ma argumenty, aby zdominować brytyjskiego wielkoluda w stójce i poszukać nokautu. Jednak zdecydowanym faworytem, przynajmniej na papierze, będzie niezwykle doświadczony De Fries, który jest jednym z najlepszych ciężkich na świecie.
Lepiej Wrzoska poznacie po obejrzeniu naszego Hejta Parku, w którym 32-latek opowiedział o swoich początkach, a także o Legii, która jest jego największą miłością.
Już w najbliższą sobotę odbędzie się gala KSW 105, gdzie Adrian Bartosiński zawalczy z Andrzejem Grzebykiem, a Artur Szpilka z Errolem Zimmermanem. W Gliwicach zobaczymy też Mariusza Pudzianowskiego.