Legia mogła mieć nowego prawego obrońcę
Paweł Wszołek zmartwił warszawskich kibiców kontuzją, którą odniósł w pierwszym spotkaniu ćwierćfinału Ligi Konferencji z Chelsea. 32-latek naderwał wówczas mięsień dwugłowy uda, co było fatalną informacją dla Goncalo Feio. Legia nie ma bowiem nominalnego zastępcy podstawowego prawego defensora, więc na murawę musiał wejść lewonożny Patryk Kun. W następnych starciach z Jagiellonią (0:1) i rewanżu z Chelsea (2:1) na prawej flance obrony grał Radovan Pankov, nominalny stoper.
Jak się okazuje, zarząd Legii Warszawa w zimowym oknie transferowym brał pod uwagę możliwość sprowadzenia nowego prawego obrońcy. Portal Legioniści.com informuje, że dyrektorzy stołecznego klubu zastanawiali się nad sprowadzeniem Arkadiusza Pyrki z Piasta Gliwice bądź Norberta Wojtuszka, wówczas zawodnika Górnika Zabrze. Ostatecznie jednak zielonego światła na taki ruch nie dał Goncalo Feio.
Sebastian Staszewski potwierdził te doniesienia, dorzucając kolejne ciekawe informacje. Według jego źródeł, główną przyczyną negatywnego nastawienia portugalskiego trenera na kwestię transferu nowego prawego obrońcy był Paweł Wszołek. Nie chciano, by zawodnik czuł się niekomfortowo mając konkurencję o miejsce w składzie.
Paweł Wszołek w tym sezonie zagrał w 44 meczach, gromadząc na murawie aż 3697 minut. Strzelił w tym czasie pięć goli i zanotował osiem asyst. W lutym przedłużył swój kontrakt do końca czerwca 2027 roku z opcją kontynuowania współpracy o kolejny rok.