Raków musiał grać w “dziesiątkę”
Raków Częstochowa miał przed sobą spore wyzwanie. Żeby umocnić się na pozycji lidera PKO BP Ekstraklasy, Medaliki musiały pokonać Pogoń Szczecin na wyjeździe. Zadania z pewnością nie ułatwił Erick Otieno, który wyleciał z boiska w 17. minucie. Kenijczyk zobaczył czerwoną kartkę po brutalnym wejściu w Rafała Kurzawę.
Osłabione Medaliki musiały radzić sobie z atakami Pogoni Szczecin. Kacper Trelowski miał naprawdę sporo roboty. Młody bramkarz musiał interweniować po strzałach Linusa Wahlqvista, Leonardo Koutrisa i Efthymiosa Koulourisa.
Portowcy dopięli swego dopiero w 37. minucie meczu. Po centrze Kurzawy do siatki trafił Wahlqvist. Trelowski miał piłkę na rękach, lecz ostatecznie musiał skapitulować. W 43. minucie do głosu wreszcie doszedł Raków. Jean Carlos Silva mógł pokonać Valentina Cojocaru po rykoszecie. Rumuński bramkarz był jednak na posterunku.
Raków musiał uznać wyższość Pogoni
Ekipa z Jasnej Góry nie potrafiła pójść za ciosem. Tuż po zmianie stron znów zaatakowała Pogoń. W 50. minucie pierwsze sygnały ostrzegawcze wysłał Leo Borges i Joao Gamboa. Kilka chwil później Kamil Grosicki oddał potężny strzał, po którym piłka odbiła się od słupka.
W dalszej części spotkania gospodarze dużo częściej utrzymywali się przy piłce. Częstochowian często ratować musiał bramkarz, który był w kapitalnej dyspozycji. Goście zaczęli atakować większą liczbą graczy dopiero pod koniec regulaminowego czasu gry.
Pod koniec meczu dobrą okazję miał Jesus Diaz. Były pomocnik Stali Rzeszów ma czego żałować, bowiem Pogoń Szczecin wygrała arcyważny mecz 1:0. Po tym spotkaniu Raków ma przewagę trzech punktów nad Lechem Poznań. Z kolei Jagiellonia Białystok traci do Medalików cztery “oczka”. Do ligowej czołówki zbliżyli się zaś Portowcy. Zespół Roberta Kolendowicza przekroczył granicę 50 punktów.
