Mecz się jeszcze nie rozpoczął, a Wojciech Szczęsny już zdążył nastraszyć kibiców Barcelony. Podczas rozgrzewki udał się z fizjoterapeutą do szatni, skarżąc się na ból w kciuku oraz w dużym palcu u stopy, ale ostatecznie dostał zielone światło na grę. Minęło zaledwie sześć minut meczu, a Borussia Dortmund zdążyła już trzykrotnie zagrozić bramce Polaka.
Jednak anemiczne strzały Maximiliana Beiera i Daniela Svenssona nie mogły zaskoczyć Szczęsnego. Bliżej tego był Pau Cubarsi, ale “Tek” uchronił go przed samobójem. Niestety chwilę później bramkarz Barcelony sfaulował w polu karnym Pascala Grossa. Rzut karny na bramkę, pewną podcinką, zamienił Serhou Guirassy.
Fani Barcelony przez moment znowu mogli się poczuć jak w styczniu, gdy Szczęsny wygryzał Inakiego Penię z pierwszego składu, ale był elektryczny, m.in. z Benficą (5:4) w fazie ligowej LM, czy z Realem w finale Superpucharu Hiszpanii (3:2). Jednak już pod koniec pierwszej połowy Polak, broniąc strzały Beiera oraz Karima Adeyemiego, pokazał, że faul na Grossiem był tylko wypadkiem przy pracy.
Hat-trick Guirassy’ego [WIDEO]
Tuż po zmianie stron Polak popisał się świetną podwójną obroną, zatrzymując uderzenie z ostrego kąta Adeyemiego oraz dobitkę z kilkunastu metrów Grossa! W 49. minucie Polak jednak skapitulował po raz drugi, ale trudno go obwiniać przy drugiej bramce Guirassyego.
Ten gol mógł podciąć skrzydła Barcelonie, a Borussia mogła uwierzyć, że odwróci losy dwumeczu (0:4 w pierwszym meczu). Pomocną dłoń Barcelonie wyciągnął niespodziewanie Ramy Bensebaini, który strzelił samobója i zrobiło się 1:2. Po kontaktowej bramce gości emocje jednak nie spadły.
W 73. minucie Guirassy skompletował hat-tricka, tym samym zdobywając swoją 13. bramkę w LM, dzięki czemu jest liderem klasyfikacji strzelców. Przy trzecim trafieniu 29-letniego reprezentanta Gwinei Szczęscy nie miał wiele do powiedzenia, bo napastnik strzelał z odległości kilku metrów. Barca rozegrała jeden z najgorszych meczów w sezonie i ostatecznie przegrała 1:3, ale w dwumeczu zwyciężyła 5:3 i zagra w półfinale Ligi Mistrzów.
Pomnik Szczęsnego dalej ma solidne fundamenty
Szczęsny wpuścił trzy gole, choć aż pięć razy musiał wyciągać piłkę z siatki, bo z pozycji spalonej pokonywali go także Gross i Julian Brandt. Winić Polaka można jednak tylko za sprokurowanie karnego, poza tym bronił pewnie, o czym świadczy statystyka aż ośmiu obronionych strzałów. Według wskaźnika “Goals prevented” – Polak uratował Barcę przed co najmniej jednym golem (1.31), co pokazuje, że w pewnym stopniu zrehabilitował się za podarowanie karnego rywalom.
To dopiero pierwsza porażka Szczęsnego w barwach Barcelony, choć rozgrywał już swój 23. mecz. Oprócz niepewnych początków Polak nie zawodzi. Świadczy o tym również statystyka 12 czystych kont w lidze, co czyni go pod tym względem najlepszym bramkarzem w ligach TOP 5.

Kibice Barcelony pokochali Szczęsnego od pierwszych chwil. Trafił do Katalonii jako bardzo doświadczony weteran, który dzielił szatnię z Cristiano Ronaldo czy Gianluigim Buffonem, a wśród barcelońskiej młodzieży imponował pokorą. Dał się poznać jako profesjonalista, który na pierwszym miejscu stawia dobro drużyny, o czym świadczą liczne jego wypowiedzi. Jak np. ta “jeśli ter Stegen wróci do zdrowia, a trener mianuje go jedynką, to nie będę miał z tym najmniejszego problemu”.
Szczęsny uchodzi za inteligentnego i dowcipnego gościa, od którego czuć luz i naturalność. Gra jakby miał wyłączony układ nerwowy, bo nawet jak popełni błąd, to później koncentracja znowu wraca na najwyższe obroty.
“Uwielbiam wygrywać. Ale cała sytuacja jest dla mnie nieco surrealistyczna, bo kilka miesięcy temu leżałem na plaży i naprawdę nie miałem już ochoty grać w piłkę, a dziś jestem, w co głęboko wierzę, w najlepszej drużynie Europy” – mówił przed meczem Szczęsny. Dziś Barcelona nie zachwyciła, ale wciąż ma szansę na Puchar Europy i mistrzostwo Hiszpanii. A jeśli czegoś naprawdę Szczęsnemu brakowało w dotychczasowej karierze, to właśnie triumfu w Europie.
Polaka dzielą już tylko dwa mecze od finału. O Puchar Europy powalczy też PSG, które wyeliminowało Aston Villę.