Argentyńczycy awansowali na mundial już przed pierwszym gwizdkiem, bo Urugwaj bezbramkowo zremisował z Boliwią, więc piłkarze Lionela Scaloniego nie mogli już wypaść poza miejsca dające bezpośredni awans na mistrzostwa świata. A jednak i tak potraktowali mecz z Brazylią bardzo poważnie. Nie minęło pięć minut i już prowadzili 1:0 po bramce Juliana Alvareza. Gwiazdor Atletico przedarł się przez obronę rywali i z blisko pokonał bramkarza. W 12. minucie było już 2:0, a do siatki z najbliższej odległości trafił Enzo Fernandez.
W 26. minucie Brazylia w końcu odpowiedziała. Matheus Cunha, napastnik Wolverhampton Wanderers, odebrał piłkę Cristianowi Romero tuż przed polem karnym i precyzyjnym strzałem z 20. metra zaskoczył Emiliano Martineza. Pod koniec pierwszej połowy mistrzowie świata podwyższyli na 3:1. Po świetnie rozegranym rzucie rożnym bramkarza przelobował Alexis Mac Allister z Liverpoolu. W 71. minucie wynik meczu na 4:1 ustalił Giuliano Simeone. Dla syna Diego, trenera Atletico, był to dopiero trzeci mecz w kadrze i debiutancki gol.
Argentyna 4:1 Brazylia [WIDEO]
– Gdyby na boisku był Leo Messi, to moglibyśmy jeszcze dwoma, trzema golami więcej – stwierdził po ostatnim gwizdku Julian Alvarez. Dla Argentyny była to 10. wygrana w eliminacjach. Po 14 meczach mistrzowie świata mają 31 punktów, czyli o osiem więcej niż drugi w tabeli Ekwador. Brazylia jest dopiero czwarta (21 pkt). Do turnieju zakwalifikuje się czołowa szóstka, a zespół z siódmego miejsca weźmie udział w barażach interkontynentalnych.

[źródło: flashscore]Z
Argentyńczycy są pierwszą drużyną z Ameryki Południowej, która dostała się na mundial. Gracze Scaloniego dołączyli do Meksyku, Kanady, Stanów Zjednoczonych, Japonii, Nowej Zelandii i Iranu. Za rok obrońcy trofeum znów będą jednymi z faworytów całego turnieju.