HomeExtraNajwyższa opłata w historii i plemię za sterami klubu. San Diego FC dołączyło do amerykańskiej MLS

Najwyższa opłata w historii i plemię za sterami klubu. San Diego FC dołączyło do amerykańskiej MLS

Źródło: Kanał Sportowy

Aktualizacja:

Plemię, którze rządzi klubem. Najwyższa w historii MLS opłata za przystąpienie do rozgrywek. Właściciel z ciekawą przeszłością polityczną. To tylko niektóre fakty związane z powstaniem San Diego FC, nowej drużyny w amerykańskiej lidze Major League Soccer.

San Diego FC

FOT. ZUMA/NEWSPIX.PL

Mieszkańcy Stanów Zjednoczonych nazywają San Diego “najwspanialszym miastem Ameryki”. Wskazują również, że jeśli gdzieś na ziemi miała urodzić się Kalifornia – bogini słońca, plaż i życia, którego poziom wyznacza poziom opalenizny – to właśnie tam. Wpływ na tak pozytywne odbieranie tego miasta ma z pewnością bajeczna pogoda. Nikt specjalnie by się nie zdziwił, gdyby stali bywalcy San Diego do sławnego stwierdzenia Benjamina Franklina o tym, że “na świecie pewne są tylko śmierć i podatki”, dodaliby jeszcze wysoką temperaturę oraz słoneczne promienie, które potrafią ożywić nawet najbardziej ponure dusze w kalifornijskiej metropolii. Jeśli takie w ogóle istnieją.

Oprócz pięknej atmosfery, bogactwa dualistycznej kultury amerykańsko-meksykańskiej czy zniewalających widoków, San Diego ma teraz kolejny powód, żeby przyciągać do siebie turystów. Fani piłki nożnej z pewnością ucieszą się na wieść o tym, że w “najwspanialszym mieście Ameryki” zadomowiła się liga MLS. To wszystko za sprawą klubu San Diego FC, który w sezonie 2025 zadebiutował w najwyższej piłkarskiej klasie rozgrywkowej w Stanach Zjednoczonych.

Polityka w tle

Obecność drużyny San Diego Football Club w Major League Soccer jest w dużej części zasługą biznesmena Sir Mohameda Mansoura. To konglomerat Mansour Group, który Egipcjanin prowadzi z dwoma braćmi, stoi za finansową stroną włączenia klubu do rozgrywek MLS. Bez ich pieniędzy trudno byłoby o przystąpienie do ligi.

“The Guardian” podał, że tzw. expansion fee (kwota, którą trzeba zapłacić, aby wejść do ligi) w przypadku San Diego FC to aż pół miliarda dolarów. Żadna inna drużyna w historii MLS nie zapłaciła tak wielkich pieniędzy za włączenie do rozgrywek. Nawet najmłodsze zespoły w Major League Soccer – St. Louis City SC, Charlotte FC i Austin FC – płaciły od 150 do maksymalnie 325 milionów dolarów. SDFC wyznacza nowe standardy. Można pokusić się o stwierdzenie, że stworzenie klubu piłkarskiego, który wejdzie w skład MLS, “to nie zabawa dla ubogich ludzi”.

W przypadku Sir Mohameda Mansoura o jakichkolwiek granicach budżetowych nie może być mowy. Rodzinna firma biznesmena przyniosła mu spore dochody. Ponadto, w latach 2005-2009 pełnił on funkcję Ministra Transportu w Egipcie. Jest też honorowym skarbnikiem Partii Konserwatywnej w Zjednoczonym Królestwie. W marcu 2024 roku ówczesny premier UK Rishi Sunak odznaczył go nawet tytułem szlacheckim. Najpewniej miało to bezpośredni związek z sowitą darowizną Mansoura, który wcześniej miał wspomóc Torysów kwotą aż 5 milionów funtów. “The Telegraph” pisało wówczas o mocnych zarzutach wobec Sunaka, którego niektórzy oskarżali wręcz o kumoterstwo.

Rdzenni mieszkańcy rządzą klubem

Bardzo ciekawym aspektem działalności klubu z San Diego jest jego powiązanie z plemieniem rdzennych mieszkańców południowej Kalifornii o nazwie “Sycuan Band of the Kumeyaay Nation”. Jego członkowie zamieszkują obszary niemunicypalne (terytorium, które nie posiada własnej administracji ani praw miejskich) w hrabstwie San Diego. Bardzo blisko stąd do Meksyku – odległość miasta do granicy amerykańsko-meksykańskiej wynosi jedynie około 20 kilometrów. Rejon południa amerykańskiego stanu Kalifornia oraz północy meksykańskiego stanu Kalifornia Dolna (hiszp. Baja California) to teren, na którym żyje plemię Kumeyaay, które jest zresztą obecne w pełnej nazwie grupy zaangażowanej w San Diego FC.

Czym tak właściwie zajmują się rdzenni mieszkańcy w klubie? Przede wszystkim plemię współzarządza San Diego FC wraz z Mohamedem Mansourem. Na stronie klubowej grupa określona jest jako “wspólnik założycielski”. Jeden z jej przedstawicieli, niejaki Cody Martinez, pełni również funkcję wiceprezesa. Ponoć SDFC jest pierwszym przykładem klubu piłkarskiego na świecie, w którym grupa właścicielska jest złożona z rdzennych Amerykanów.

San Diego FC nie jest zresztą jedynym przedsięwzięciem, nad którym panują rodowici mieszkańcy południowych terenów Kalifornii. Prowadzą też kasyno “Sycuan Casino” (które jest oficjalnym partnerem klubu), a ponad 20 lat temu kupili US Grant Hotel, którym obecnie zarządza amerykańska sieć “Marriot”. Mają więc doświadczenie w prowadzeniu poważnego biznesu.

Wśród partnerów klubu są również przedstawiciele znani ze świata sportu. Na klubowej stronie można przeczytać o zaangażowaniu Juana Maty, którego kibice piłkarscy znają przede wszystkim z występów dla Chelsea i Manchesteru United, czy Mannego Machado, baseballisty ekipy San Diego Padres.

Szlachetny projekt

Warto również wspomnieć o inicjatywie Right to Dream. To projekt założony przez znany nam już dobrze Mansour Group. Pomysł skupia się na szkoleniu młodzieży, zakładaniu specjalnych akademii oraz współpracy z poszczególnymi klubami piłkarskimi. Najważniejszym celem jest rozwijanie młodzieży, która dzięki RTD ma szansę na lepszą przyszłość.

Right to Dream współpracuje z takimi zespołami jak egipskie FC Masar, duńskie FC Nordsjaelland czy właśnie San Diego FC. Amerykański klub zyska dzięki temu profesjonalną akademię, która swoją siedzibę będzie miała w mieście El Cajon, oddalonym od San Diego o około 20 kilometrów. Jak podaje portal “onefootball.com”, będzie to “pierwsza w lidze prywatnie zarządzana, całkowicie sfinansowana piłkarska akademia spod znaku RTD”. 

Szkółka ma w przyszłości dostarczać utalentowanych piłkarzy do pierwszego zespołu, a być może stanie się ośrodkiem, w którym obiecujących graczy będą szukać inne ekipy z MLS czy nawet europejscy giganci. Możliwości szkoleniowe zwiększa fakt, że akademia San Diego FC mieści się tak naprawdę na granicy dwóch państw z coraz większym potencjałem piłkarskim – Stanów Zjednoczonych i Meksyku. Już teraz w Europie tacy gracze jak Christian Pulisic, Weston McKennie czy Santiago Gimenez są gwiazdami w mocnych zespołach kontynentu. Przetarli szlaki dla swoich młodszych kolegów.

Powiązania między klubami, które wchodzą w skład siatki Mansour Group, widać też po seniorskiej drużynie SDFC. Kilku zawodników pochodzi bowiem z Nordsjaelland, czyli jednej z filii projektu Right to Dream. We współczesnym futbolu takie rozwiązania nikogo już nie dziwią. Flagowym przykładem podobnych praktyk jest City Football Group, która zrzesza takie ekipy jak m.in. Manchester City, Girona, Troyes, New York City FC czy Melbourne City.

Znajome twarze

Skład San Diego FC złożony jest z wielu zawodników o dość subtelnej reputacji. Znajduje się tam jednak kilku piłkarzy, których fani piłki nożnej z Europy dobrze znają. Luca de la Torre z 60 występami w La Lidze czy wychowanek Manchesteru United Paddy McNair mogą nie być najlepszymi przykładami, gdyż kojarzyć ich mogą głównie miłośnicy lig, w których występowali, ale już Hirving Lozano to zawodnik z poważną renomą.

Meksykanin występował na Starym Kontynencie przez ponad 7 lat. Reprezentował barwy PSV i Napoli, z oboma ekipami sięgał po krajowe mistrzostwa. W sumie podczas swojego pobytu w Europie sięgnął po cztery trofea. Jest też doświadczonym reprezentantem Meksyku, z którym pojechał na mistrzostwa świata w 2018 i 2022 roku. Na Mundialu w Katarze wystąpił nawet przeciwko Polsce (0:0).

Sternikiem zespołu jest natomiast Mikey Varas. Amerykanin nie ma zbyt dużego doświadczenia trenerskiego, jeśli chodzi o samodzielną pracę klubową. Działał kiedyś jako szkoleniowiec w akademii FC Dallas, potem był także asystentem trenera pierwszego zespołu Luchiego Gonzaleza. Następnie zaś trafił do związku piłkarskiego USA. Trenował młodzieżówkę, pomagał też selekcjonerowi Greggowi Berhalterowi (który teraz prowadzi Chicago Fire), a potem przejął nawet seniorską kadrę na dwa spotkania. Formalnie szkoleniowcem San Diego FC jest od połowy września 2024 roku.

Obiecujący początek

Początek debiutanckiego sezonu w wykonaniu San Diego FC jest naprawdę niezły. Podopieczni trenera Mikeya Varasa po pięciu kolejkach mają na koncie osiem punktów i plasują się tuż za podium w tabeli konferencji zachodniej. Lepiej radzą sobie tylko gracze Vancouver Whitecaps, Austin FC i Los Angeles FC.

Kapitalny był zwłaszcza pierwszy mecz nowego klubu w MLS, w którym ekipa z San Diego wygrała 2:0 z Los Angeles Galaxy, a więc obrońcą tytułu mistrzowskiego. Amerykańskie media rozpisywały się na temat mocnego wejścia SNFC do ligi.

Dziennikarz Ben Steiner ze “Sports Illustrated” napisał nawet, że “jeśli ktoś miał wątpliwości, czy MLS zadziała w San Diego, prawdopodobnie już nie ma takich rozterek”. Tom Krasovic z “San Diego Union-Tribune”, opisując debiut klubu w elicie, uznał, że “pierwsze wrażenie byo bliskie perfekcji”.

W następnych seriach gier San Diego FC będzie miało okazję zmierzyć się z innymi “młodymi” zespołami w MLS. Niedawno drużyna zagrała z Austin FC, które zadebiutowało w amerykańskiej elicie w 2021 roku. Przegrała to spotkanie 1:2. Następnie przeciwnikiem beniaminka będzie Los Angeles FC, które również dość niedawno, bo w 2018 roku, dołączyło do ligi. Nieco później SDFC zmierzy się z Charlotte FC. Ekipa The Crown rozgrywa obecnie swój czwarty sezon w ekstraklasie.

Przykry incydent

Początek sezonu byłby pewnie idealny, gdyby niejedna przykra historia. Na pierwszym domowym meczu San Diego FC, w którym zespół zremisował bezbramkowo z St. Louis City, na trybunach dało się słyszeć homofobiczne przyśpiewki kibiców gospodarzy. Miasto, które w ostatnich latach stanowiło mocną reprezentację wartości Partii Demokratycznej, takich jak otwartość, tolerancja czy akceptacja, nie mogło sobie pozwolić na skandal w postaci podobnych incydentów.

Po meczu głos w tej sprawie zabrał nawet trener drużyny. Mikey Varas w mocnych słowach potępił zachowanie homofobicznych kibiców.

Przyśpiewki, które dziś słyszeliśmy, są nieakceptowalne. Znajdują się poza naszym systemem wartości. Nie reprezentują piłkarzy, mnie, klubu, a zwłaszcza miasta San Diego (…). Jesteśmy społeczeństwem miłości, wsparcia, a także wierzymy w moc różnorodności. (…) Jeśli niektórzy zamierzają powtarzać te przyśpiewki na kolejnych meczach, lepiej żeby nie przychodzili na nasze spotkania – mówił po meczu, cytowany przez “ESPN”.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Królewski mocno odpowiedział Masłowskiemu! Tematem bojkot
Boniek zgruzował polski klub. Kompletnie się po nim przejechał
Poważna kontuzja Haalanda! Wiemy na ile wypada
Papszun jest zdziwiony decyzją ligi. “Może nikt nie chce tego oglądać?”
Raków ma prawdziwą autostradę do mistrzostwa! Lech tylko 3% szans
“Superpuchar Polski to mecz-mem”. Borek mocno o meczu Jagiellonii z Wisłą
Raków z wielkim krokiem ku mistrzostwu! Brunes bohaterem [WIDEO]
Robin van Persie oczarowany Moderem. “To czyni go wyjątkowym”
Legia szybko wyrzuciła Gikiewicza ze stażu. Prosty powód
Przełom u Ter Stegena. Powrót już o krok