Michał Masłowski wyrobił sobie renomę w Zawidzy Bydgoszcz, gdzie rozegrał 94 mecze, strzelił 20 goli i zanotował 13 asyst. Tyle wystarczyło, by w styczniu 2015 roku Legia Warszawa zapłaciła za niego 800 tysięcy euro, czyli ok. 3 milionów złotych! To była gigantyczna kwota, jak na tamte czasy, choć wrażenie robiłaby także dziś. Niestety, ofensywny pomocnik kompletnie nie sprawdził się w stołecznym klubie.
W Legii jego bilans to zaledwie 34 mecze, jeden gol i zero asyst. Nic więc dziwnego, że Legia najpierw wypożyczyła go do Piasta Gliwice, by w 2017 roku za darmo oddać go do chorwackiego HNK Gorica. Masłowski wrócił do Polski w 2021 roku i związał się z Zagłębiem Sosnowiec, grał też w Gwardii Koszalin i ostatnio w Mazovii Mińsk. Ale teraz w wieku 35 kończy karierę.
– Ta decyzja rosła u mnie każdego dnia, ale ostatni czas pokazał mi, że trzeba podjąć męską decyzję i myśleć o zdrowiu, bo przede mną kolejny etap życia – powiedział Masłowski, cytowany przez stronę Mazovii.
Epizod w reprezentacji Polski
Gdy Adam Nawałka w 2014 roku obejmował kadrę, to początkowo dawał szanse wielu zawodników z Ekstraklasy. Nawałka zabrał Masłowskiego na dwa zgrupowania, dzięki czemu ofensywny pomocnik zanotował trzy mecze w reprezentacji, ale wszystkie towarzyskie. Były gracz Legii zdołał jednak zaliczyć asystę w debiucie. Polska ograła 3:0 Norwegię, a Masłowski podawał do Tomasza Brzyskiego, który pięknym strzałem z dystansu pokonał bramkarza.