Polacy na 6. miejscu w drużynie. “Przykre”
Polacy w tym sezonie nie błyszczą formą na skoczniach świata. W związku z tym nie byli faworytami w czwartkowym konkursie drużynowym. Biało-Czerwoni w składzie Aleksander Zniszczoł, Jakub Wolny, Paweł Wąsek i Dawid Kubacki zajęli 6. miejsce. Tak źle nie było od 20 lat. Przez dwie dekady Polacy nie wypadli poza czołową “5” w zawodach drużynowych na mistrzostwach. Rozczarowania tym faktem nie ukrywa członek zarządu PZN Rafał Kot.
– Dawid Kubacki nie potrafił utrzymać tej dość dużej przewagi i to pokazuje, gdzie jest nasze miejsce. Jest to na pewno przykre, bo liczyliśmy na coś więcej w tych mistrzostwach świata, nie na furorę, ale przebudzenie – powiedział w rozmowie z portalem “WP SportoweFakty”. – Gdybyśmy byli na 5. miejscu, to można by było powiedzieć, że pokonaliśmy silniejszy zespół, jakim jest Japonia, która w tym sezonie prezentuje się całkiem, całkiem. Byłoby inaczej, ale niestety w ostatnim skoku Ryoyu Kobayashi pokazał nam paluszkiem, gdzie jest nasze miejsce i tak zakończył się ten konkurs – dodał.
Na mistrzostwach świata do rozegrania został już tylko jeden konkurs indywidualny. – Całym sercem chciałbym medal. Natomiast prawda jest taka, że stać nas na to, żeby Paweł Wąsek był w najlepszej dziesiątce. Zobaczymy, jakie będą wiatry, jeżeli będą pod narty, to niespodziankę na koniec może sprawić Aleksander Zniszczoł. Co do pozostałej dwójki, Kuby Wolnego i Dawida Kubackiego, tutaj o top 10 będzie bardzo trudno i myślę, że skończy się jak do tej pory, czyli miejsce w drugiej czy trzeciej dziesiątce – ocenił Rafał Kot.
Konkurs indywidualny odbędzie się w sobotę 8 marca o 15.45. Kwalifikacje ruszą 1,5 godziny wcześniej.