Anisimowa okazała się lepsza od Ostapenko
Takiego finału turnieju w Dosze raczej nikt się nie spodziewał. W stolicy Kataru życiowy sukces osiągnęła Amanda Anisimowa (41. WTA). Amerykanka pochodzenia rosyjskiego pokonała m.in. Martę Kostiuk, Paulę Badosę i Wiktorię Azarenkę. W sobotę na jej drodze stanęła Jelena Ostapenko (37. WTA). W półfinale zawodniczka z Rygi pokazała, że wciąż jest prawdziwą zmorą Igi Świątek.
W wielkie starcie lepiej weszła jednak Anisimowa. Już w drugim gemie serwisowym rywalki miała szansę na przełamanie. Ostatecznie dopięła swego przy stanie 2:2. Jej radość nie trwała jednak długo, bowiem chwilę później Ostapenko odwdzięczyła się tym samym. Po krótkiej wymianie gemów sensacyjna finalistka znów wzięła się do roboty. Po dwóch break pointach udało jej się przełamać Łotyszkę w dziewiątym gemie. Następnie zawodniczka z New Jersey wygrała pierwszego seta.
Już na samym początku drugiej partii Anisimowa musiała bronić break pointa. Reprezentantka Łotwy ma czego żałować. Po drugim secie sama musiała odrabiać stratę przełamania, choć nie zajęło jej to zbyt długo. Przy serwisie rywalki zdobyła cztery punkty z rzędu i doprowadziła do wyrównania. W kluczowych momentach lepsza była jednak niżej sklasyfikowana tenisistka. Amerykanka przełamała Ostapenko dwa razy z rzędu i wygrała pierwszy turniej rangi WTA 1000 w swojej karierze.
Po meczu sensacyjna zwyciężczyni turnieju zabrała głos.
– Ciężko pracowałam, było dużo łez, ale i dobrych chwil. W tenisie przeżywa się to wszystko, ale dlatego to kocham. W ostatnich tygodniach miałam za sobą ciężkie wyzwania. Jestem dumna z tego, jak sobie z nimi poradziłam. To był wspaniały tydzień – powiedziała amerykańska tenisistka.
Amanda Anisimowa – Jelena Ostapenko 6:4, 6:3