Real Madryt przed próbą generalną
To, co charakteryzowało Real Madryt w poprzednich sezonach, teraz jest zmorą tego zespołu. Mowa o odnoszonych rezultatach w najtrudniejszych meczach, przeciwko najlepszym drużynom. W zeszłych kampaniach zazwyczaj fani “Królewskich” mogli czuć spokój przed starciami z największymi markami. Co prawda gra nie zawsze powalała na kolana, ale Los Blancos za sprawą ogromnej jakości, doświadczenia i sznytu trenera potrafili wychodzić obronną ręką z większości sytuacji. W tym sezonie obserwujemy jednak coś kompletnie innego.
Bilans Realu Madryt z dwóch meczów z Atletico, dwóch z Barceloną oraz z Milanem i Liverpoolem to zero zwycięstw, dwa remisy i cztery porażki. Szczególnie bolesne były starcia z Blaugraną, gdzie madrytczycy otrzymali po prostu lekcję futbolu. Bywały oczywiście w tej kampanii zwycięskie mecze “Królewskich” o dużym ciężarze gatunkowym. Wyróżnić możemy między innymi wygrany Superpuchar Europy przeciwko Atalancie (2:0), czy spektakularny powrót w starciu z Borussią Dortmund (5:2). To jednak zdecydowanie za mało.
Większość z najtrudniejszych meczów Realu w tym sezonie wyglądała podobnie. Obserwowaliśmy zespół prezentujący bardzo chaotyczny futbol, przy zdezorganizowanym pressingu, braku poświęcenia i konkretnego planu na atak. Wszystko polegało na indywidualnych zrywach ofensywnych piłkarzy, które zazwyczaj kończyły się marnym skutkiem. To nie tak, że tylko rezultaty były złe, a gra zostawiała za sobą jakieś powody do optymizmu. Wręcz przeciwnie – styl gry Los Blancos, przykładowo z meczów z Barceloną i Liverpoolem, idealnie wpasowywał się w beznadziejne wyniki tych starć.
Kontuzje w obronie
Sytuacja przed wtorkowym meczem Realu Madryt z Manchesterem City jest o tyle ciekawa, że jeśli “Królewscy” są w nieciekawym położeniu, to Obywatele są w arcyskomplikowanym. Idealnym podsumowaniem jest ich ostatni mecz z Arsenalem, boleśnie przegrany 1:5. Podobnie jak Los Blancos, ekipa Guardioli w tej kampanii zalicza fatalne rezultaty w meczach przeciwko największym. Mówimy tutaj o wspomnianym starciu z Kanonierami, ale także porażkach z PSG, Manchesterem United, Juventusem, Liverpoolem, czy Tottenhamem. Tak źle jeszcze w Manchesterze City za kadencji Guardioli nie było. Zobaczymy zatem starcie dwóch gigantów, którzy mierzą się w tym sezonie z niecodziennymi problemami. Z tą różnicą, że Real Madryt znacznie lepiej maskuje swoje mankamenty, dobrze punktując w meczach z “średniakami” i dolną częścią tabeli.
Największym problemem Los Blancos przed starciem z Manchesterem City jest zdecydowanie sytuacja zespołu w defensywie. Mówimy tutaj o całkowitym koszmarze, którego z pewnością za wszelką cenę chciał uniknąć Ancelotti. Do wcześniejszych poważnych kontuzji Edera Militao i Daniego Carvajala w ostatnich tygodniach dodano także urazy mięśniowe Davida Alaby, Antonio Ruedigera i Lucasa Vazqueza. W efekcie włoski szkoleniowiec nie ma dostępnego do gry ani jednego środkowego defensora pierwszej drużyny. Zagra tam Aurelien Tchouameni (nominalny defensywny pomocnik) z Raulem Asencio (zawodnikiem, który zaczął sezon jako gracz trzecioligowych rezerw). Na prawym boku obrony jest równie źle ze względu na absencje Carvajala i Vazqueza. Na tej pozycji Ancelotti może wystawić Federico Valverde (środkowego pomocnika) bądź Ferlanda Mendy’ego (lewego defensora).
W Manchesterze City pod znakiem zapytania był występ Nico Gonzaleza, który opuścił ostatnie starcie z Leyton ze względu na ból pleców. Świeżo sprowadzony z Porto pomocnik normalnie jednak trenował podczas poniedziałkowej sesji – najprawdopodobniej będzie zatem do dyspozycji Guardioli. Ciągle naturalnie niedostępny jest Rodri, który przechodzi proces rekonwalescencji po zerwanych więzadłach krzyżowych. Pod względem urazów zatem zdecydowanie lepszą sytuację kadrową ma Manchester City.
Przewidywane składy
Wtorkowy hit Ligi Mistrzów zapowiada się ekscytująco nie tylko ze względu na sam fakt starcia Manchesteru City z Realem Madryt. Zobaczymy bowiem mecz drużyn, które mają wiele do udowodnienia – zarówno sobie, jak i kibicom. Będzie to pojedynek dwóch wielkich marek zmagających się z problemami, których przed startem kampanii nawet nie brano pod uwagę. Jeden z tych gigantów sensacyjnie zakończy swoje zmagania w Lidze Mistrzów na etapie 1/16 finału, automatycznie dopisując ogromną skazę na swoim sezonie.
Przewidywany skład Manchesteru City: Ederson – Manuel Akanji, John Stones, Ruben Dias, Josko Gvardiol – Mateo Kovacic, Ilkay Gundogan, Kevin de Bruyne – Bernardo Silva, Erling Haaland, Phil Foden
Przewidywany skład Realu Madryt: Thibaut Courtois – Federico Valverde, Aurelien Tchouameni, Raul Asencio, Ferland Mendy – Eduardo Camavinga, Dani Ceballos, Jude Bellingham – Rodrygo, Kylian Mbappe, Vinicius Junior.