Papszun ostro o grze Rakowa
W sobotnim meczu z GKS-em Katowice Raków Częstochowa mógł zmniejszyć dystans do Lecha Poznań. Beniaminek zamierzał jednak pokrzyżować plany Medalików. W 19. minucie katowiczanie objęli prowadzenie po golu Sebastiana Bergiera, który wykorzystał błąd Kacpra Trelowskiego. Podopieczni Marka Papszuna odpowiedzieli na początku drugiej połowy. W 54. minucie do siatki trafił Ivi Lopez. Trzy punkty ostatecznie pojechały jednak do Katowic. Decydującą bramkę zdobył Mateusz Kowalczyk.
Po meczu Marek Papszun miał pretensje do swoich piłkarzy. Utytułowany trener zauważył, że drużynie walczącej o mistrzostwo kraju nie mogą przytrafiać się takie wpadki.
– Za mało zrobiliśmy w pierwszej połowie. Jeśli chcemy wygrywać i myśleć o najwyższych miejscach w tej lidze, to po prostu musimy zrobić więcej. Musimy grać z większą pasją, ambicją i poświęceniem. Tego trochę zabrakło. Pierwsza połowa do zapomnienia. Straciliśmy kuriozalną bramkę, co ustawiło mecz. O tym, co się dzieje decydowały momenty – szczególnie ta druga bramka. Nasze zachowanie było niezrozumiałe, w banalny sposób straciliśmy dwie bramki. Ciężko później myśleć o zwycięstwie – stwierdził.
Raków ma za sobą najgorszą serię, odkąd Marek Papszun wrócił na stanowisko trenera. Ekipa spod Jasnej Góry wygrała zaledwie jedno z ostatnich sześciu meczów PKO BP Ekstraklasy. Wydaje się jednak, że szkoleniowiec zdiagnozował problemy swoich graczy.
– Wiemy, jakie mamy problemy, szczególnie w linii obrony, która dziś znów była modyfikowana. Musimy zacząć od dobrze zbudowanej linii obrony. Dopiero wtedy można myśleć o czymś więcej. Musimy mieć więcej jakości indywidualnej. W pierwszej połowie nie było żadnego momentu, w którym robiliśmy różnicę. Stworzyliśmy sobie jedną sytuację, a to za mało. Od takich zawodników trzeba wymagać więcej – podsumował.