Barcelona ma plan na przyszłość
Dzięki działaniom Joana Laporty Barcelona wróciła do zasady 1:1 na początku stycznia. Oznacza to, że Duma Katalonii może wydać na transfery to, co zarobi. Już nie od dziś wiadomo, że zdaniem władz klubu do Katalonii powinien trafić piłkarz, który będzie rywalizował z Raphinhą na lewym skrzydle. Nazwiska kandydatów przedstawił portal “Relevo”.
Hiszpanie ujawniają, że Barcelona znów zgłosi się po Nico Williamsa. Gwiazda Athletiku Bilbao była łączona z Blaugraną tuż przed rozpoczęciem sezonu 2024/25. Jeśli reprezentant Hiszpanii znów postanowi zostać w Kraju Basków, Duma Katalonii skupi się na Luisie Diazie z Liverpoolu i Rafaelu Leao z Milanu.
Najtańszy z tej trójki ma być jednak Williams. W jego kontrakcie z Athletikiem ma znajdować się klauzula odstępnego o wysokości 60 milionów euro. Diaz miałby zaś kosztować 85 milionów euro, choć na razie nie wiadomo, czy Liverpool jest gotowy na rozstanie z Kolumbijczykiem. Wszystko zależy od tego, co zrobi Mohamed Salah. Najwięcej trzeba byłoby zapłacić za Rafaela Leao. Milan wycenił portugalską gwiazdę na 150 milionów euro.
“Relevo” zaznacza, że mimo ambitnych planów Barcelona chce jednak zachować ostrożność. Ze względu na finansowe fair-play władze klubu muszą patrzeć na listę płac. Niewykluczone, że transfer lewego skrzydłowego stanie się faktem dopiero wtedy, gdy klubowi uda się sprzedać jednego z podopiecznych Hansiego Flicka.