HomePiłka nożnaOto kandydat do gry w ataku reprezentacji Polski! Strzela gola za golem

Oto kandydat do gry w ataku reprezentacji Polski! Strzela gola za golem

Źródło: własne

Aktualizacja:

– Nie chcę się przedstawiać, jako zbawiciel polskiej piłki, ale głęboko wierzę, źe w przyszłości przydam się naszej reprezentacji – mówi Kanałowi Sportowemu Oskar Zawada. Napastnik RKC Waalwijk w ostatnim czasie strzela gola za golem.

Oskar Zawada

ANP / Alamy Stock Photo

Antoni Partum: Oglądałeś ostatnią kolejkę Ligi Mistrzów?

Oskar Zawada: Nie, tylko skrót starcia Barcelony z Benfiką (5:4). Jakieś 2-3 lata temu przestałem oglądać piłkę dla przyjemności. Duże większe emocje daje mi granie. Futbol oglądam jedynie pod kątem analizowania siebie, danego przeciwnika, czy napastnika, od którego mogę się czegoś nauczyć.

A na jakim lubisz się wzorować?

Wzorować to może złe słowo, ale jestem wielkim fanem Erlinga Haalanda i tego, jak się porusza, jak odnajduje wolne przestrzenie i jak urywa się obrońcom. Piłka nie musi być skomplikowana i nie musisz być wybitny technicznie, żeby strzelać gole. W tych aspektach jest fenomenalny. Póki Cristiano Ronaldo grał w Europie, to też uwielbiałem go analizować pod kątem zachowania ”9”. Lubię też śledzić Roberta Lewandowskiego, ale większą słabość niż do obecnych napastników, mam do starej gwardii, czyli: Zlatana Ibrahimovicia czy Edinsona Cavaniego,

A czy twoją pasją są podróże? Czy po prostu piłka umożliwiła ci zwiedzanie różnych egzotycznych miejsc?

Podróże są fantastyczne i kształcą, a piłka daje mnóstwo możliwości, by zwiedzić kawał świata. Ale nigdy nie podchodziłem do gry w. piłkę jako turysta. Kraj i miasto, w którym grałem zawsze było dodatkiem, a nie decydującym faktorem przy podejmowaniu decyzji o wyborze klubu.

Jako nastolatek opuściłeś Stomil Olsztyn i trafiłeś do Wolfsburga. W drużynach młodzieżowych strzelałeś mnóstwo goli, a jednak nie zadebiutowałeś w seniorskiej drużynie. Czego zabrakło?

Wolfsburg był wtedy obok Bayernu najsilniejszą drużyną w Niemczech. W tamtym okresie w ataku grali tam: Mario Gomez, Bas Dost czy Victor Osimhen, który też nie zadebiutował. W drugiej linii brylował m.in. Kevin De Bruyne. Oj, trudno było się tam przebić. Może gdyby ktoś doznał kontuzji, to los by się do mnie uśmiechnął i zagrałbym jeden czy dwa mecze. A z drugiej strony, czy to by mnie zmieniło jako piłkarza? Wątpię, bo absolutnie nie byłem gotowy, żeby grać tam na co dzień. Debiut w Wolfsburgu tylko ładnie by wyglądał w CV. I tyle. Sztuką jest się utrzymać na tym poziomie, a w tamtym momencie na pewno bym tego nie zrobił.

Z kim się trzymałeś w szatni Wolfsburga?

Na obozach najwięcej czasu spędzałem z Brazylijczykami: Naldo i Luizem Gustavo, lub Szwajcarem Ricardo Rodriguezem. Ale na boisku najbardziej imponował mi, rzecz jasna, De Bruyne. Było wiadome, że szybko wypłynie z klubu. Pamiętam taką gierkę treningową, gdzie graliśmy trzech na trzech, czterech na czterech, na boisku o długości 20 metrów. Czyli dostawałeś piłkę od bramkarza, odwracałeś się i od razu mogłeś strzelać. A jak strzeliłeś gola, to w nagrodę dostawałeś piłkę, by znowu rozpocząć. No i De Bruyne brał piłkę, odwracał się, ładował w same widły, i tak trzy, cztery razy z rzędu. Zanim mój zespół dotknął piłki, to już na dzień dobry przegrywał 0:4. De Buyne miał niesamowitą jakość. To było pewne, że odpali w Manchesterze City.

To był najlepszy piłkarz, z którym grałeś?

Gdybym miał patrzeć z perspektywy kibica, to jeszcze większe wrażenie robił Hakim Ziyech. To co on wyprawiał na treningach w Twente, to się za głowę łapałem. Potrafił minąć z dziurką rywala, a potem się cofnąć, żeby… znowu zagrać piłkę między jego nogami.

A czego zabrakło Ziyechowi, żeby zrobić wielką karierę?

Uważasz, że jej nie zrobił?

W Chelsea furory nie zrobił, a dziś gra w Galatasaray. Gdy był piłkarzem Ajaxu, to wydawało się, że będzie jednym z najlepszych piłkarzy świata.

Nie trzymałem się z nim jakoś bardzo blisko prywatnie, żeby teraz analizować, dlaczego nie zdobył Złotej Piłki. Wiele czynników mogło na to wpłynąć. Wydaje mi się jednak, że Hakim jest zadowolony ze swojej kariery i raczej nie pluje sobie w brodę. Bycie w topie światowym nie jest dla wszystkich. Dokonują tego tylko nielicznie, a konkurencja jest ogromna. Z mojej perspektywy ma jednak fantastyczną karierę.

Twente zamieniłeś na Koreę Południową. Skąd pomysł na transfer do Jeju United?

Do mnie i do Rakowa przyszła bezpośrednia oferta, a trener Jeju United bardzo mnie tam chciał. W Korei nie lubią długo czekać, więc chcieli, żebym się błyskawicznie określił. Pieniądze były bardzo dobre. Takie, że w tamtym momencie poprawiały życie całej mojej rodziny. Dzięki grze w Korei dzisiaj nie muszę aż tak bardzo skupiać się na pieniądzach przy wyborze klubu. Poza tym lubię ryzykować w życiu i należy do odważnych osób. Podchodziłem do tej okazji, jak do czegoś, gdzie mogę bardziej zyskać i otworzyć swoje nazwisko na rynek azjatycki. Nie każdy dostaje taką możliwość..

Jaki był poziom w Korei?

Koreańczycy są bardzo wybiegani i techniczni, a zarazem niezwykle karni. Boją się trenerów, więc ciągle są w ruchu, żeby nikt nie miał pretensji, że nie walczą. Czasami wręcz biegają jak na podwórku, że każdy goni za piłką. W Korei nie przykłada się dużej wagi do taktyki. To bardzo specyficzna ligi. Brakuje tam też trochę profesjonalnej otoczki, jaką znamy z Europy. Nikt tam zbytnio nie myśli np.o podlewaniu murawy, przez co zawodnicy łatwo łapali kontuzje.

Mierzysz 192 cm. Wyróżniałeś się tam wzrostem, co?

W Azji wysocy napastnicy są w cenie i dużo klubów preferuje grę wysoką dziewiątką. Ale nie było tak, że rywalizowałem z obrońcami, którzy mieli po 160 cm. Byli też dobrze zbudowani obrońcy, choć na pewno nie tak jak u nas. W polskich klubach u obrońców warunki fizyczne są ważniejsze od tego, jak dany obrońca wyprowadza piłkę i jak nią operuje. W Korei było na odwrót.

A jak ci się podobała Korea jako kraj?

Ładny kraj, który trzeba chociaż raz w życiu zobaczyć. Myślę, że Seul jest jakieś kilka lat do przodu względem Europy. Mam tu na myśli wszelkie nowinki technologiczne. Może cię zaskoczę, ale nawet modowe zmiany zachodzą u nich wcześniej. Pamiętam, że do szatni wszyscy wchodzili w szerokich spodniach, co dopiero od niedawna króluje w Europie. Wrażenie robiła też architektura. Tam nawet jak masz zwykłą kawiarnię, to rzuca się w oczy, bo np. na dachu jest zainstalowany wielki donut, czy efektowne budownictwo. Koreańczycy są bardzo kreatywni. Ja akurat nie mieszkałem w Seulu, a na pięknej wyspie Jeju, która jest taką koreańską Ibizą, które też miała w sobie coś wyjątkowego.

A czego nauczyły cię Nowa Zelandia i Australia?

Pomogły mi bardziej mentalnie niż piłkarsko. Do momentu wyjazdu do Wellington Phoenix nie potrafił w żadnym wcześniejszym klubie wydobyć z siebie tego co najlepsze. W australijskiej lidze wreszcie stałem się kluczowym zawodnikiem, na którym mógł polegać zespół. Potrafiłem zanotować serię 11 meczów z rzędu z golem lub asystą, co było rekordem w historii ligi. A zdobyte bramki sprawiły, że uwierzyłem w siebie, że mogę coś zdziałać w Europie i dać sobie jeszcze jedną szansę.

A czym się charakteryzuje liga australijska?

To podobna liga do amerykańskiej, gdzie biega się od jednego pola karnego do drugiego, a wielu piłkarzy świetnie wygląda pod względem fizycznym. Musiałem dużo biegać. Potrafiłem po 90 minutach mieć wybiegany kilometr w sprincie. A przez to że się tyle się biegało, mecze były otwarte, atrakcyjne dla kibiców. Zresztą mam wrażenie, że Australijczycy na trybunach bardziej przychodzili na show niż na mecz. Mieliśmy im dostarczyć rozrywki. Tam nie jesteś piłkarzem, a częścią spektaklu.

Australia słynie z różnych niebezpiecznych zwierząt i owadów. Co spotkałeś na swej drodze?

To nieprawda, że w Sydney czy Melbourne otwierasz lodówkę i ci od razu wyskakuje wielki pająk. Są niebezpieczne zwierzęta, ale na terenach suchych. Na pewno kangury rzucały się oczy, bo czasem trenowaliśmy na jednym boisku, a po drugim skakał jakiś kangur, co było dla mnie jako Europejczyka niecodziennym przeżyciem.

Później trafiłeś do Holandii. Czym się charakteryzuje Eredivise?

W każdej drużynie są świetni skrzydłowi, którzy potrafią przedryblować dwóch, trzech rywali i nie podają do tyłu. Zawsze szukają podania do przodu lub dryblingu. Większość piłkarzy charakteryzuje odwaga, więc śmiało, można powiedzieć, że liga holenderska promuje ofensywnych zawodników.

Jakich rad udzieliłbyś Jakubowi Moderowi, który trafił do Feyenoordu?

To doświadczony piłkarz, mający na koncie mecze w reprezentacji Polski i Premier League, więc nie wypada mi udzielać mu rad, bo też go nie znam, ani mnie o to nie poprosił. Na pewno ma potencjał, by zostać znaczącą postacią ligi. Tym bardziej że trafia do klubu, który dominuje, więc Kuba będzie ciągle pod grą. Będzie też grał w Lidze Mistrzów, więc to świetna trampolina do ewentualnego kolejnego transferu.

Twoja drużyna zajmuje ostatnie miejsce. Odstajecie od reszty ligi?

Odstajemy punktowo, ale nie piłkarsko. Mamy naprawdę dobrą drużynę. Być może problem jest taki, że RKC Waalwijk to klub, który szuka zawodników w KLUBACH, którzy mają potencjał, ale nie potrafili tego wcześniej pokazać. Część tych zawodników się sprawdzi, a część będzie odstawała, a skoro jest duży przemiał zawodników, to potrzeba czasu, aby drużyna się zgrała. My jednak od kilku tygodni gramy coraz lepiej. Naszym problemem był też fakt, że przez 60 minut graliśmy dobrze, ale np. 30 minut słabo i akurat te 30 minut było kluczowe dla wyniku. Drużyny mają tutaj wystarczająco jakości, żeby te momenty wykorzystać na ich korzyść.

Ty też grasz coraz lepiej. Strzeliłeś aż sześć goli w ostatnich ośmiu meczach.

Drużyna zaczęła lepiej grać, więc na tym skorzystałem. Też potrzebowałem trochę czasu, aby odnaleźć się w lidze holenderskiej, która jest na wyższym poziomie niż australijska. Intensywność treningu też jest znacznie wyższa niż w klubach, w których grałem w ostatnim czasie. No i po raz pierwszy gram z odwróconymi skrzydłowi – lewonożny piłkarz gra na prawej stronie, a prawonożny na lewej. Chwilę mi zajęło, aby się do tego przyzwyczaić, bo to też zmienia dynamikę wbiegania i zachowania napastnika w polu karnym.

Ile byś chciał strzelić goli, żeby być usatysfakcjonowanym?

Przed sezonem mówiłem, że 10 goli i tego się trzymam.

Czujesz się wśród 7-8 najlepszych polskich napastników?

Tak, zdecydowanie.

Czyli wierzysz w powołanie do kadry?

Wierzę w siebie i w swoje umiejętności. Jeśli zachowam taką regularność, jak w ostatnich 2-3 latach, to myślę, że przyjdzie czas na transfer do lepszzego klubu, jak i powołanie do kadry. Najważniejsza w piłce jest konsekwencja i regularność. Czuję, że wciąż mogę się rozwijać, dlatego wiem, że rozwój i głód zdobywania bramek jest tym, na czym się skupiam. I jest tylko zależny ode mnie.

A co mógłbyś dać polskiej kadrze?

Pytanie jak na rozmowie kwalifikacyjnej, ha ha. Z szacunku do kadrowiczów nie chcę odpowiadać na to pytanie. Mnie za gadanie nie płacą, tylko za strzelanie goli. Nie chcę się przedstawiać, jako zbawiciel polskiej piłki, ale głęboko wierzę, źe w przyszłości przydam się naszej reprezentacji.

Jakie jest twoje największe marzenie piłkarskie?

Jednego nie mam. Na pewno chciałbym zostać królem strzelców jakiejś fajnej ligi i zdobyć mistrzostwo kraju. Chętnie zagrałbym kiedyś w Serie A, bo jest tam wiele klubów, które działają na wyobraźnie. Gra w lidze z TOP 5 byłaby spełnieniem marzeń, tak jak debiut i bramka w kadrze. Istnieje wiele rzeczy, które mnie motywują i do których dążę. Mam nadzieję, że niedługo spełnię chociaż jedno z nich.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Polka gra w Rosji i uderza w nasz kraj. Patalon ujawniła kulisy odsunięcia zawodniczki od kadry
Jest oferta za gwiazdę Betclic 1. Ligi! Ponad pół miliona euro na stole
Lechia Gdańsk wciąż bez licencji. Sprawa porusza się jednak do przodu
Kyle Walker zamienia Anglię na Włochy! To już pewne
Kacper Urbański odejdzie z Bologni! Zaskakujące informacje z Włoch
Jagiellonia chce przełożyć mecz z Legią. Czy się uda? Nieoficjalnie: Jest nerwowo
Co za słowa o Kamilu Grabarze! Niemcy jasno o tym, co może z nim osiągnąć Wolfsburg
Spadł z Lechią Gdańsk. Dziś jest łączony z liderem belgijskiej ekstraklasy!
Jagiellonia Białystok blisko transferu piłkarza Serie A. To może być hit!
Szczęsny zadziwił Hiszpanów. Zdradzają, jak zachowywał się podczas meczu z Benficą