Dziekanowski przejechał się po Kuleszy
W ostatnich dniach zrobiło się bardzo głośno na temat przyszłości Stadionu Narodowego. Mówiło się, że reprezentacja Polski może przenieść się na Stadion Śląski. Doszło jednak do zaskakującego zwrotu akcji. Okazało się, że minister sportu i turystyki Sławomir Nitras chce, by Warszawa pozostała “domem” polskiej kadry.
Z opinią Nitrasa zgadza się Dariusz Dziekanowski. Zdaniem byłego reprezentanta Polski kadrowicze powinni grać na Stadionie Narodowym, który zapewnia największą frekwencję.
– Zupełnie nie trafiają do mnie argumenty prezesa Cezarego Kuleszy. Na PGE Narodowym kibice zawsze stawali na wysokości zadania i wypełniali stadion po brzegi, niezależnie od klasy rywala, z którym przychodziło nam się mierzyć. To kolejna niezrozumiała sytuacja, która wskazuje na fakt, że PZPN ma problem z zarządzaniem. Znowu tworzy się problemy tam, gdzie ich nie ma. Tej sytuacji można było uniknąć. Nie widzę sensu debatowania nad tym, czy Polska powinna dalej rozgrywać swoje mecze w Warszawie. Dla mnie i dla przytłaczającej większości kibiców to oczywiste, na co zresztą wskazują reakcje – stwierdził w rozmowie z portalem “WP Sportowe Fakty”.
Cezary Kulesza próbował bronić swojej decyzji o rozpoczęciu negocjacji z zarządcami Stadionu Śląskiego. Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej tłumaczył, że w górę poszła cena wynajmu Stadionu Narodowego. Dziekanowski nie chce jednak o tym słyszeć.
– Biorąc pod uwagę wysoką frekwencję i ceny biletów, łatwo policzyć, że z samych biletów na konto organizacji wpływa grubo ponad 5 milionów złotych za mecz. Tymczasem prezes mówi, że aby pozostać na PGE Narodowym, wejściówki musiałyby kosztować około 600 złotych. To absurd. Nie wolno wprowadzać w błąd kibiców i szukać takich wymówek. Szkoda, że styczeń zaczynamy od kolejnych kontrowersji, bo miniony rok i tak nie był dla nas łatwy – podsumował.
Wszystko wskazuje na to, że w najbliższym czasie PZPN poinformuje o ostatecznej decyzji Cezarego Kuleszy.
