Mariusz Wach debiutował na zawodowym ringu już w 2005 roku, a ukoronowaniem jego kariery była walka o mistrzostwo świata z Władimirem Kliczko w 2012 roku, którą Ukrainiec wygrał na punkty. Zresztą, przez wiele lat trudno było inaczej pokonać “Wikinga”, bo mierzący 202 cm pięściarz słynął z tytanowej szczęki. Nawet, gdy przegrywał przez techniczny nokaut, to nie padał na deski. Przewrócić Wacha nie potrafili m.in. Dillian White, Aleksandar Povietkin czy Jarrell Miller, choć pokonali Polaka. Pierwsze deski w karierze Wach zaliczył dopiero w 2022 roku, gdy znokautował go Arslanbek Makhmudov. W lipcu sytuacja się powtórzyła, gdy na gali w Londynie już w II rundzie pokonał go piekielnie utalentowany Moses Ituma, kreowany na nową gwiazdę światowego boksu.
– Zaskoczył mnie, że tak agresywnie zaczął walkę. Ja już myślami byłem w kolejnych rundach, a on mnie zasypał ciosami. Nie bił jakoś bardzo mocno, ale liczba ciosów sprawiła, że nie dałem rady już kontynuować walki. Po żadnym z uderzeń jednak nie zgasło mi światło, tylko po prostu nie miałem już sił rywalizować. Uprzedzam jednak kibiców, że nie zamierzam kończyć z boksem. Oferty cały czas się pojawiają, a dopóki nie będę się przewracał po jednym ciosie, to będę się bił. Teraz jednak zawalczę w MMA – powiedział Kanałowi Sportowemu 45-letni Wach.
“Wiking” zadebiutuje w klatce na gali MMA ATACK V, a jego rywalem będzie doświadczony zawodnik MMA – Salim Touahri (11-4), który w przeszłości walczył w UFC. Skąd pomysł na zestawienie żółtodzioba z tak doświadczonym zawodnikiem? Ta walka to puszczenie oka dla starych fanów MMA, którzy pamiętają gale Pride, gdzie dochodziło do starć małego z dużym. Bo właśnie różnica w warunkach fizycznych ma być jedyną szansą dla Wacha. Pięściarz waży około 130 kg, zaś Touahri wywodzi się z kategorii półśredniej, czyli do 77 kg.
– Znam Salima i nawet trenujemy w tym samym klubie, czyli Grappling Kraków. Nie ma między nami złej krwi, a i trenujemy w różnych godzinach. To dla mnie fajne wyzwanie. Wiadomo, że Salim będzie chciał mnie obalić, ale nie mogę mu na to pozwolić. W kilka tygodni niczego się przecież nie nauczę w parterze. Cieszę się jednak, że będę mógł pojawić na gali, dzięki czemu podtrzymuje wysoką formę. Poza tym taka walka, to duże wyzwanie. Nawet większe niż niedawne remisowe starcie z Marcinem Różalskim – komentuje Wach.
Wach gotowy na Pudzianowskiego
Mariusz Wach zdradził na łamach “Super Expressu”, że mógłby w przyszłości zawalczyć z Mariuszem Pudzianowskim i błyskawicznie usłyszał odpowiedź od “Pudziana”.
– Ale na zasadach mma …………. Imienniku!! Lubię to!!!!!! – odpisał Pudzianowski.
– Ja już żadnej kariery w MMA nie zrobię. Nie będę się bił o żadne tytuły. Ale taka walka z Pudzianowskim jak najbardziej mnie interesuję. Dla samego nazwiska “Pudzianowski” warto wziąć taką walkę. Jeśli by się pojawiła konkretna oferta, to myślę, że z szefami KSW szybko byśmy dopięli szczegóły. Starcie Artura Szpilki pokazało, że pięściarz może rywalizować z Mariuszem. Na pewno nie bałbym się takiego starcia. Nie boję się “Pudziana”, co może być moją przewagą nad wieloma jego rywalami – podsumował Wach.
Na razie “Wiking” czeka na 1 lutego, gdy zawalczy w Będzinie z Salimem.