Boniek bez ogródek o Szczęsnym
Zadebiutowanie w Barcelonie zajęło Wojciechowi Szczęsnemu trzy miesiące. W sobotę 34-latek pojawił się w pierwszym składzie na mecz z Barbastro w 1/16 finału Pucharu Króla. Kilka dni później doświadczony bramkarz dość nieoczekiwanie zachował miejsce w wyjściowej jedenastce. Były golkiper Juventusu i Arsenalu zagrał z Athletikiem Bilbao w półfinale Superpucharu Hiszpanii. Szczęsny zebrał dobre recenzje w hiszpańskich mediach.
Pierwsze mecze Szczęsnego w Dumie Katalonii wywołują zainteresowanie w Polsce. Kibice i eksperci podkreślają, że powrót Szczęsnego to duże wydarzenie. Z takimi opiniami zupełnie nie zgadza się Zbigniew Boniek. Były prezes PZPN uważa, że nie ma się czym ekscytować.
– Wojtek jest w końcówce kariery, gra w piłkę dla zabawy. Niech mu się wiedzie jak najlepiej, teraz przed nim finał, ja się nie będę jednak podniecał, że 34-letni, choć znakomity, bramkarz gra ostatnie mecze w karierze – stwierdził w rozmowie z “Przeglądem Sportowym Onet”.
“Zibiego” nie przekonuje nawet to, że po raz pierwszy w historii w składzie FC Barcelony znalazło się dwóch Polaków. Podkreślił, że o występie Szczęsnego w meczu z Athletikiem Bilbao przesądził czysty przypadek.
– Jaki wielki moment dla polskiej piłki? Przecież on już kończył karierę, notabene zawsze mówiłem, że robi to za wcześnie, a potem kontuzji doznał ter Stegen, a teraz Wojtek zagrał, bo trener chciał ukarać pierwszego bramkarza [Inakiego Penę]. Niech mu się wiedzie, ale proszę ode mnie nie wymagać, że mam się tym podniecać i że nie będę spał z tego powodu. Mamy jednak bardzo dobre relacje – podsumował.