HomePiłka nożnaSalah zszokował mówiąc o swojej przyszłości

Salah zszokował mówiąc o swojej przyszłości

Źródło: Sky Sports

Aktualizacja:

Mohamed Salah wyznał, że bieżący sezon naprawdę może być jego ostatnim w Liverpoolu. Egipcjanin wyjawił, że w jego rozmowach z klubem nie ma żadnych postępów.

ZUMA/NEWSPIX.PL

Salah faktycznie może opuścić Liverpool

Mohamed Salah dla wielu jest w tym momencie bezdyskusyjnie najlepszym piłkarzem świata. 32-letni skrzydłowy w bieżącej kampanii zagrał w 26 meczach, w których strzelił 20 goli i zanotował 17 asyst. Jego imponująca dyspozycja z jednej strony cieszy fanów Liverpoolu – z drugiej jednak perspektywy wszyscy pamiętają, że jego kontrakt z “The Reds” wygasa za zaledwie sześć miesięcy.

Zawodnikiem będącym w takiej formie zainteresowani byliby z pewnością praktycznie wszyscy – szczególnie kluby z Bliskiego Wschodu będące w gotowości do obsypania Salaha złotem. Sam piłkarz ponownie zasiał ziarno niepewności, wyznając w rozmowie ze “Sky Sports”, że jego rozmowy z Liverpoolem na temat nowej umowy utknęły w martwym punkcie.

Tak, naprawdę wierzę, że może to być mój ostatni sezon w Liverpoolu. To ostatnie sześć miesięcy. Nie ma żadnych postępów w rozmowach, jesteśmy daleko od porozumienia. Pozostało nam po prostu poczekać i zobaczyć – wyznał Salah, wyceniany przez portal “Transfermarkt” na 55 milionów euro. Do tej pory 32-latek był łączony głównie z klubami z Arabii Saudyjskiej.

Kategorie:

Przeczytaj więcej

Zobacz więcej ›

Prezes Jagiellonii dla “KS”: Dziś odejście Nene. Masłowski? Zostaje
Polski skrzydłowy z golem. Sygnał dla Probierza?
Dwaj byli mistrzowie Anglii chcą Jakuba Modera
Legia rozmawiała z reprezentantem Polski! To mogła być transferowa bomba
Zwrot akcji ws. Daniego Olmo! CSD doszło do głosu
Fatalne wieści ws. Krychowiaka po “polskim meczu”. Prosto z Cypru
Lech Poznań chce reprezentanta Polski!
Stoch nadzieją Polaków na mistrzostwach świata? Tajner nie ma wątpliwości
Arsenal przegrał w Carabao Cup! Kiwior nie pomógł drużynie
Sensacja w reprezentacji Francji! Didier Deschamps długo na to czekał