Były trener Wisły Kraków o kulisach objęcia drużyny
Nazwisko Roberta Maaskanta do dzisiaj przywołuje w kibicach Wisły Kraków ciepłe wspomnienia. Holender Białą Gwiazdę prowadził od sierpnia 2010 roku do listopada 2011 roku, w pierwszym sezonie swojej pracy sięgając po tytuł mistrza Polski. Czas pokazał, że do dzisiaj było to ostatnie krajowe mistrzostwo wywalczone pod Wawelem. Kilka tygodni później krakowska drużyna pod wodzą holenderskiego szkoleniowca wywalczyła awans do fazy grupowej Ligi Europy, jednak oczekiwania zarządu klubu były zdecydowanie wyższe, stąd pożegnanie z trenerem.
Holender do Wisły trafił prosto z NAC Breda. Żeby podpisać umowę w Krakowie, musiał rozstać się ze swoim dotychczasowym pracodawcą. Co naturalne, holenderski klub nie był zbyt chętny do pożegnania swojego szkoleniowca, dlatego sam Maaskant musiał wykupić swój kontrakt. Po latach przyznał to w rozmowie z “TVP Sport”.
– Klub nie chciał mnie puścić. Zapłaciłem NAC Breda duże pieniądze, żeby trenować Wisłę Kraków – zdradził Maaskant.
– Byłem zaniepokojony, bo musiałem rozwiązać umowę z Bredą, a nie miałem jeszcze podpisanego oficjalnego kontraktu z Wisłą. Konsultowałem wszystko z moimi prawnikami. Czasami trzeba podejmować trudne decyzje. NAC Breda była moim klubem. Zresztą później tam wróciłem. Zwyciężyło u mnie pragnienie walki o mistrzostwo Polski i gry w Lidze Mistrzów. Wisła była w trudnej sytuacji, gdy podpisywałem kontrakt, ale potrzebowałem takiego wyzwania – dodał.
*Reklama
Oglądaj Ligę Mistrzów i Ekstraklasę w Canal +