Kryzys City trwa
Porażka w derbowym starciu z Manchesterem United pogłębiła i tak już minorowe nastroje na Etihad. Przez słabą dyspozycję mistrzów Anglii, każdy ich najbliższy rywal w lidze mógł poczuć swoją szansę na punkty z silniejszym przeciwnikiem. Widział to również Unai Emery, który nie zamierzał obserwować meczu pod batutą Obywateli.
Bardzo szybko, bo już w 18. sekundzie mogliśmy się przekonać, że kryzys w City trwa w najlepsze. Fatalnym zagraniem popisał się Josko Gvardiol, ale w sytuacji sam na sam pomylił się Duran. Chwilę później po stałym fragmencie Ortega znów uratował kolegów przed golem na 1:0, instynktownie broniąc główkę zawodnika gospodarzy.
I gdy reszta początkowego kwadransa przebiegała w nieco spokojniejszym tempie, tak 16. minuta okazała się bolesna dla przyjezdnych. Po fantastycznej akcji przez centrum boiska i skutecznej wymianie podań, The Villans zasłużenie objęli prowadzenie. Postawa gości znów pozostawała wiele do życzenia.
Słaba gra w obronie to zdecydowanie zbyt duże uogólnienie występu drużyny Guardioli w pierwszej połowie. The Citizens byli pozbawieni pewności siebie, nie decydowali się na podania zdobywające teren, a jedynym ciągle powtarzającym się pomysłem była długa piłka na Jacka Grealisha, który raz po raz pojedynkował się z Mattym Cashem. Jednakże takie granie nie mogło przynieść gościom wymiernych korzyści, w efekcie na przerwę schodzili przy prowadzeniu dla gospodarzy.
Pewne zwycięstwo gospodarzy
Niewątpliwie mogliśmy oczekiwać od drużyny Pepa Guardioli jakiejś redakcji, aby spróbować szybko wrócić do meczu. A w rzeczywistości, mimo że Villa nie była już tak groźna pod bramką Ortegi, to tak samo wyglądało to po drugiej stronie.
Jednak gdy przyszło już co do czego, to The Villans dobili rywala, który i tak wyglądał na rozbitego już po pierwszej bramce. Tym razem Rogers nie asystował, a sam wpisał się na listę strzelców. W efekcie mogliśmy być już bliscy stwierdzeniu, że drużyna z Birmingham przeskoczy mistrzów Anglii w ligowej tabeli. Gola honorowego w ostatniej akcji zdobył Phil Foden.
Ciężko w zespole Pepa Guardioli szukać jakiegokolwiek punktu zaczepienia. Drużyna mentalnie nie istnieje po pierwszym niepowodzeniu, a rywale nie śpią i widzą, co się dzieje z City. W najgorszym wypadku mistrzowie Anglii po tej kolejce mogą wylądować nawet na dziewiątej pozycji.
Aston Villa – Manchester City 2:1 (1:0)
Duran 16′, Rogers 65′ – Foden 90+3′