Reprezentacja Polski przegrała 1:2 z Finlandią w Helsinkach i nawet przez moment nie była bliska wygranej, skoro do 69. minuty przegrywała 0:2. Pokonała nas drużyna, którą w rankingu FIFA wyprzedzają tak egzotyczne drużyny jak: Jordania czy Burkina Faso. Za Michałem Probierzem już 21 spotkań w roli selekcjonera (10 wygranych, cztery remisy, siedem porażek), ale wciąż nie widać światełka w tunelu.
Często mawia się, że poszczególne drużyny potrzebują meczu założycielskiego, tak jak kadra Leo Beenhakkera pokonała Portugalię, czy drużyna Adama Nawałki ograła Niemców. Holender ograł Portugalczyków już w piątym meczu, a Nawałka pokonał mistrzów świata w dziewiątym. Za kadrą Probierza już 21 spotkań. To wystarczająca próba, aby ocenić, czy kadra zmierza w dobrym kierunku. Należy zatem zadać pytanie, ile z tych 21 meczów spotkań było udanych?
Piękne są tylko chwile. Krótkie chwile
Nie możemy się ekscytować sparingami, więc pomijamy niezłe towarzyskie mecze z Ukrainą (3:1) i Turcją (2:1). Spotkaniem, które zbudowało kibiców, było starcie z Holandią na inaugurację Euro 2024. Przegraliśmy 1:2, ale pokazaliśmy się z niezłej strony. Trudno jednak specjalnie ekscytować się porażką. Tym bardziej że w kolejnym meczu na Euro przeciwko Austrii, Probierz nagle zrezygnował z próby ofensywnego grania, na rzecz skupienia się na przeszkadzaniu rywalom, co zakończyło się porażką. Probierz wybrał mecz walki, zamiast próby gry w piłkę i pożegnaliśmy się z Euro jako pierwsza reprezentacja z 24 uczestników.
Skoro nie wygraliśmy żadnego meczu z wyżej notowanym rywalem, to największym sukcesem kadry Probierza był remis z Chorwacją 3:3 w Lidze Narodów. Tyle że tam przegrywaliśmy 1:3 po 26 minutach, więc raczej byliśmy szczęśliwi, że udało się wyciągnąć remis. Poza tym miesiąc później przegraliśmy 1:5 z Portugalią i 1:2 ze Szkocją, więc nawet remis z Chorwacją na nic konstruktywnego się nie przełożył.
Pewnie część kibiców mogłaby przełknąć porażki, gdyby chociaż nasza gra była ofensywna i odważna, jak zapowiadał trener. Ale my nawet ogrywając Maltę (2:0) czy Litwę (1:0) na ostatnim zgrupowaniu, mogliśmy cieszyć się tylko z sześciu punktów, bo to były wymęczone wygrane. Przeciwko Finlandii znowu wyglądaliśmy źle. Nawet z tak słabym rywalem nie potrafiliśmy utrzymywać się przy piłce dłużej niż przez 52 procent czasu gry. A przecież Finowie w drugiej połowie skupili się na obronie, bo po pierwszej połowie posiadanie piłki było po ich stronie (aż 60 procent).
Probierz jedno mówi, drugie robi
Probierz mówi o odwadze, a naszą grę charakteryzuje bojaźliwość. Trener podkreśla, że dobrze wyglądamy w elemencie posiadania piłki, ale mamy z tym problemy nawet na tle europejskich słabeuszy. Zauważył to w Kanale Sportowym Marcin Żewłakow. “Przyjeżdżają reprezentacje z dywizji C Ligi Narodów i zastanawiasz się, czy wygrasz, czy nie” – stwierdził były napastnik reprezentacji. Ale jak mamy wierzyć selekcjonerowi, skoro ciągle brakuje mu konsekwencji? I to już od pierwszego zgrupowania. Pamiętacie jeszcze Patryka Pedę?
Lista dziwnych decyzji Probierza zaczęła się już od pierwszego spotkania, gdy potrafił powołać na zgrupowanie Pedę z Serie C, a ten wcale nie zawiódł, a jednak kolejnej szansy już nie dostał. Podobnie jak Dominik Marczuk, który po dobrym meczu z Portugalią, przypieczętowanym debiutancką bramką, nie dostał szansy przeciwko Szkotom, choć Probierz mógł dokonać jeszcze dwóch zmian, a nasza ofensywa gasła z minuty na minutę.
O braku konsekwencji trenera doskonale też wie Kacper Urbański. Gdy Jakub Moder miał w nogach dwie minuty w Premier League, to i tak dostawał powoływania, a nawet grał w pierwszym składzie reprezentacji, bo trener “chciał go odbudować”. Tymczasem Urbański został skreślony, choć – w porównaniu do Modera z czasów Brighton – grał znacznie więcej.
A skoro jesteśmy już przy personalnych decyzjach, to można spytać, czemu Kamil Grosicki musiał zostać pożegnany, skoro mógłby być cennym rezerwowym? Chorwaci wciąż stawiają na jeszcze starszego Lukę Modricia, a Portugalczycy liczą na Cristiano Ronaldo. Nie ma co porównywać “TurboGrosika” do zdobywców Złotej Piłki, ale czy polski futbol stać, aby rezygnować z wyróżniających się piłkarzy?
Brak stabilizacji
Stabilizacji brakuje reprezentacji niemal w każdym elemencie. Świetnie obrazuje to casting na defensywnego pomocnika. Na pozycji numer ”6” sprawdzani byli już: Moder, Piotr Zieliński, Taras Romanczuk, Bartosz Slisz, Jakub Piotrowski, a nawet Maxi Oyedele czy Damian Szymański. Ba! Teraz powołanie dostał przecież Oskar Repka z GKS-u Katowice. Co zgrupowanie, to trenerowi wpada do głowy nowy pomysł. Kadencja Probierza rozpoczęła się jesienią 2023 roku i do dziś mamy więcej pytań niż odpowiedzi. Pierwszy skład regularnie się zmienia. Nie zmienia się za to ustawienie z trójką stoperów i wahadłowymi, choć były okazje do testów innych formacji.
Jasne, nie można wszystkiego zrzucać na trenera, bo na koniec dnia na boisku wychodzą piłkarze. Ale oni często wyglądają, jakby biegali bez mapy. Widać, że potrzebują lidera na ławce trenerskiej. Ale takiego naturalnego, który nie musi udowadniać na siłę, że jest samcem alfa.
Probierz wygwizdany
Jak można być optymistą, skoro atmosfera wokół kadry zrobiła się tak gęsta, jak za kadencji Fernando Santosa czy zmierzchu Franciszka Smudy? Kuriozalny medialny konflikt Probierza z Lewandowskim sprawił, że wokół reprezentacji panują jedynie złe emocje. Decyzja selekcjonera, by odebrać opaskę Lewandowskiemu tuż przed meczem też nie wpłynęła korzystanie na zawodników.
“To była krwawa niedziela polskiego futbolu. 8 czerwca przegraliśmy. Przegraliśmy wszyscy, którzy tworzą polską piłkę, czyli prezes PZPN-u, selekcjoner, kapitan reprezentacji, drużyna i dziennikarze, bo dawno w takim klimacie nie przystępowaliśmy do relacjonowania meczu reprezentacji. Czuję dziś ból. Mam poczucie porażki środowiska, bo dopuściliśmy do takiej sytuacji” – mówił niedawno Mateusz Borek i trudno się z nim nie zgodzić. Nie trudno jednak wskazać, czyją stronę trzymają kibice, którzy w Helsinkach obrażali selekcjonera.
Fani mogą być pełni obaw przed wrześniowym meczem z Holandią, która rozbiła Maltę 8:0. A Cezary Kulesza już jest pod wielką presją, bo Probierz zadeklarował, że nie poda się do dymisji. Po blamażu z Finami prezesowi PZPN będzie znaleźć jakikolwiek argument za tym, by Michał Probierz dalej był selekcjonerem.
Trudno też znaleźć kibica, który wciąż wierzyłby w obecnego trenera. Być może jest za to kibic, który, pomimo porażki z Finami, mógł się delikatnie uśmiechnąć pod nosem. Ten kibic nazywa się Robert Lewandowski.