Janża potrzebuje konkurencji
W każdym meczu tego sezonu – poza pierwszą rundą Pucharu Polski, gdzie Górnik Zabrze zagrał z rezerwami Legii Warszawa – Erik Janża grał w wyjściowym składzie ekipy Michala Gasparika. Niemal za każdym razem rozgrywał pełne 90 minut. Takie obciążenie, pamiętając także o tym, że 32-latek gra również w reprezentacji Słowacji, gdzie wystąpił w każdym meczu eliminacji do mundialu na ostatnich trzech zgrupowaniach, musi wdawać się w znaki.
Po grze Erika Janży w ostatnich meczach doskonale widać, że fizycznie nie jest on w najlepszym stanie. Często idzie na raz w pojedynkach z rywalami, pogorszyła się także jego decyzyjność. Zwrócić uwagę trzeba także na rzadsze i wolniejsze odbudowywanie pozycji przez niego. Podobnie to wyglądało także we wtorkowym meczu Górnika Zabrze z Lechią Gdańsk w 1/8 finału Pucharu Polski.
Choć Trójkolorowi wygrali to starcie 3:1, to Erik Janża był jednym z najgorzej prezentujących się zawodników na murawie. Bardzo przydałaby mu się przerwa, choć jak zerkamy w kadrę Górnika, to nominalnego odpowiednika dla Janży nie ma. Może co prawda na lewej obronie grać Josema, Pingot, czy nawet Lukoszek, ale będzie to bardziej rozwiązanie awaryjne. Niewykluczone zatem, że podczas zbliżającego się zimowego okienka transferowego władze Górnika Zabrze poszukają na rynku nowego lewego defensora.










